czwartek, 31 grudnia 2015

Zimowy szron.

Zawitał mróz. Oszronił drzewa, krzaki i trawy. Przy braku śniegowej pokrywy widać to szczególnie wyraziście. Poranne słońce odbija się blaskiem od posrebrzonych  gałęzi. Krople wody lśnią. Kiedy to wszytko się roztapia i rozpływa kapickie pejzaże odczarowują się. Zaklinam wtedy to, co widzę, słowami "trwaj, chwilo trwaj", ale na nic się niestety to nie zdaje. Na szczęście pozostaje fotografia.





sobota, 26 grudnia 2015

Zmierzchanie.

Zmierzchanie to czas kiedy dzień odchodzi. Słońce schowało się już za horyzontem, ale jego światło jeszcze przez chwilę trwa i miesza się z ciemnością nocy.




czwartek, 17 grudnia 2015

Kapickie łosie

 Spadł pierwszy śnieg i o dziwo nie stopniał od razu. Noce są mroźne. Łosi nie trzeba szukać daleko. Krążą wokół wioski i to gromadnie. Można je spotkać nawet w dzień. Tak było i poprzedniej zimy. Widać łosie kochają Kapice tak jak ja sam.





Pozostałe zdjęcia w albumie: http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=236&sort=1

Moje upodobanie do łosi i Kapic to jednak jedno, a zdziwienie tym spotkaniem to drugie. Zazwyczaj młode byki tworzą zimą osobne chmary ( ilustruje to poniższe zdjęcie archiwalne). Widok chmary zimowej składającej się z klępy, jej łoszaków i młodego byka należy do rzadkości. Tym bardziej cieszy oko i serce.













niedziela, 13 grudnia 2015

Ostro, czy miękko - czyli rozważania o pejzażu.

   Natężenie barw porannego pejzażu zależy nie tylko od narastającej jaskrawości słonecznego światła. To co widzi patrzący jest bowiem zawsze subiektywne. Dzieje się tak dlatego, że proces spostrzegania nie jest perfekcyjnym odwzorowaniem rzeczywistości. Obiektyw aparatu fotograficznego odrysowuje kształty i barwy obojętniej i dokładniej niż ludzkie oko i umysł. Z jednakową precyzją zapisany zostaje na matrycy aparatu każdy szczegół, bez względu na to, jakie ma on znaczenie dla patrzącego. Człowiek przeciwnie, wybiera z rzeczywistości to, co go w pejzażu zachwyca, wzrusza, zmusza do refleksji.
  Powyższe nie jest niczym odkrywczym, ale wyjaśnia dlaczego ostra i poprawnie skadrowana fotografia często rozczarowuje i jest daleka od doświadczonego piękna. W takich sytuacjach warto zrezygnować z technicznej perfekcji odwzorowania i świadomie wybrać to, co chcemy zatrzymać, a co odrzucić jako nieistotne i nieważne.
  Oszroniony pejzaż był malowany miękkim, rozproszonym światłem i barwą. To one budowały nastrój i uczyniły grudniowy poranek niezwykłym. Aby tę niezwykłość barwy i światła podkreślić nałożyłem na obiektyw filtr zmiękczający.
Zrobiłem też fotografie "normalne". Dla porównania proponuję obejrzeć obydwa warianty, co kto woli ? Warto jednak pamiętać, że o tym co i jak fotografować nie może za nas decydować automatyka aparatu, moda i brak wyobraźni.

Zdjęcia z filtrem zmiękczającym:




Wersja bez użycia filtru zmiękczającego:




Link zdjęć z użyciem tej techniki zamieszczonych z stronie fotopozytywy:
http://iwaszko.fotopozytywy.pl/?tag=145
   




środa, 9 grudnia 2015

Jesienne brzozy

Ostatnie dni listopada i pierwsze dni grudnia tego roku były przeważnie szarawe i deszczowe. Czasem jednak słońce przebijało się przez gnane wiatrem chmury. Szarość rozstępowała się, odsłaniając niewidoczny wcześniej błękit nieba. Popołudniowe, jesienne, niskie światło nasycało brzozowe pnie i gałęzie, wierzby, turzyce i trzciny złotem zmieszanym z delikatną czerwienią. Barwy i światło mieszały się przez chwilę, po czym szarość nadpływała ponownie. Pejzaż jest widać zmienny i kapryśny jak człowieczy los.





http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=239&offset=0&order=0&sort=1

piątek, 27 listopada 2015

Łoś z księżycem w tle.

Łąki nadrzeczne były już prawie opustoszałe. Słońce chyliło się ku zachodowi, skrywało się za przydrożnym zakrzaczeniem, a księżyc wschodził coraz wyżej. Czas było już wracać do domu. Wioska była już w oddali widoczna. Wtedy zobaczyłem znajomą klępę i jej dwa podrośnięte łoszaki. Po chwili jeden z nich powędrował otwartą przestrzenią łąki prosto w moim kierunku. Przeszedł blisko, nawet się zatrzymał i dobrze mi się przypatrzył, zanim zniknął w wierzbowych zaroślach. Drugi również podszedł niedaleko mnie, ale trzymał się linii zakrzaczenia. Jego sylwetka wtapiała się w tło. Czekałem. Klępa w końcu ruszyła ich śladem. Nad nią, nad brzeziną, nad łąką zawieszona była w błękicie jasna  księżycowa kula.





http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=237&sort=1



poniedziałek, 16 listopada 2015

Kiedy kształt przeszkadza?

  Od ponad tygodnia prawie nieustannie pada deszcz. Listopadowa szaruga sprawiła, że zatęskniłem za kolorami. Pewnie dlatego sięgnąłem do archiwum i tam odnalazłem zagubione barwy.
 Wielokrotnie krawędź brzozowego lasu, oświetlona złotawo, czerwonawym światłem zachwycała mnie swoją barwą. Bardzo trudno mi było jednak utrwalić te odczucie w kadrze. Prawie zawsze przeszkadzał przytłaczający nadmiar kształtów, odciągający uwagę od barwy i rytmu. Próbowałem odnaleźć w tym bujnym i zarazem jednolitym nadmiarze jakieś wyróżniające się ekspresją rysunku drzewo. Poszukiwałem dobierając głębię ostrości i kadry. Zmieniałem obiektywy i wszystko na nic.
  W końcu odkryłem, że rozmywając kształt, redukując go do ledwo naszkicowanych, muśniętych, lecz starannie dobranych rytmów i plam, wydobywa się spod niego barwę.




czwartek, 12 listopada 2015

Łosie wędrówki.

Na łąkach i w brzezinach coraz trudniej o pożywienie. To dlatego późną jesienią łosie zaczynają opuszczać bagienne łąki i brzeziny. Przenoszą się w sosnowe lasy lub w ich pobliże. To tam będzie im zimą najłatwiej przetrwać. Trasy ich obecnych wędrówek, przemieszczeń i poszukiwań wiodą, często, prawie przez moją wioskę. Ostatnio zdarza mi się widywać je nawet w środku dnia. Tak było i dzisiaj.





sobota, 7 listopada 2015

Jesienne mgły - poranna wędrówka przez łąki.

Jest mglisto i przenikliwie wilgotno. Kształty rozpływają się. Dojmująca szarość otula wierzby, brzozy, płoty, drogi, krzaki, sarny i ....duszę.






poniedziałek, 2 listopada 2015

Poranek w szronie i barwach jesieni.

Późną jesienią srebrzystość miesza się z barwą pożółkłych liści brzozowych. Sylwetki zwierząt dobrze odcinają się na na tle oszronionych łąk i zarośli wierzbowych. Delikatny pas mgły płoży się w oddali.  Brzask dodaje jasnego różu, a wschodzące słońce czerwieni przechodzącej w złocistości. W porannym świetle barwy są wysycone, ale nie jaskrawe. Przełom października i listopada jest już jednak pożegnaniem pozostałych jeszcze ciepłych barw jesiennych. Wkrótce opadną wszystkie liście z brzóz. Świat poszarzeje na krótko, w oczekiwaniu na ascetyczną biel zimy.

















Link do nowych późno-jesiennych zdjęć z księżycem i brzozami: http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=237&sort=1


piątek, 23 października 2015

Dziki.

Niedaleko Kapic płynie rzeka Ełk. Teren  pomiędzy wsią i rzeką to mozaika łąk, grądzików, pajek, brzezin i  wierzbowych zakrzaczeń. Są tutaj dziki, sarny, łosie, jelenie, lisy, borsuki, kuny, bobry, zające, liczne gatunki ptaków  i inne zwierzęta. Trudno wszystkie wymienić. Spotyka się tu nawet rzadkie już dzisiaj wilki. Zwierzęta mają gdzie się schronić i co zjeść. Po drugiej stronie rzeki, w kierunku Sołek, Ciszewa, Kuligów, Woźnejwsi, Orzechówki, Polkowa, Kopytkowa, Dolistowa, Wrocenia, Goniądza nie ma żadnych wiosek. Otwarte przestrzenie przechodzą w olsy, grądowe lasy, brzeziny, bagienne bory sosnowe itd.
 Ta piękna przestrzeń jest nie w pełni dzika, bo kosi się tutaj łąki, ale to już wielowiekowa tradycja, która przyczyniła się do ukształtowania tej niezwykłej i rozległej mozaiki ekosystemów. Ludzie pojawiają się tu rzadko. Poza porą sianokosów jest praktycznie odludna. To się czuje i wie kiedy się tę przestrzeń przemierza.
Człowiek jest tutaj tylko gościem. Zwierzęta są naturalną częścią tego pejzażu. To dlatego najzwyklejsze dziki wyglądają dla mnie na kapickich łąkach najpiękniej, bo są tutejsze, tak jak ja sam. Wpisały się wraz z otaczającymi mnie łąkami w moje serce.











niedziela, 18 października 2015

Łosia sielanka

Obserwowana o poranku łosia rodzina nie przejmowała się zupełnie moją obecnością, chociaż byłem blisko niej. Klępa spokojnie leżała na łące. Sprawiała wrażenie drzemiącej. Od czasu do czasu podnosiła głowę, nasłuchiwała lub posilała się. Świadoma mojej obecności pilnowała jednak tego, abym nie przekroczył akceptowanego przez nią dystansu.




Ułożyła się na otwartej przestrzeni tak, aby osłaniać sobą leżące na granicy zakrzaczenia dwa łoszaki. Te czuły się bezpieczne i swobodnie.




                                                                       

Nie przekraczając bezpiecznego dystansu nie musiałem nawet trwać w bezruchu. Mogłem spokojnie przemieścić się z aparatem w poszukiwaniu kadru, a łosia sjesta trwała nadal.







Klępa w końcu podniosła się, ale nie po to, aby odejść. Zabrała się do jedzenia wierzbowych krzaków.



Kiedy zacząłem się oddalać nawet nie przerwała posiłku.  Pozostawiłem łosie tak, jak je zastałem. Takie spotkania cieszą i ekscytują szczególnie. Na długo pozostają w pamięci. Ten post jest fotograficznym zapisem z końca września.Spotkałem tę klępę z łoszkami już wcześniej ( patrz post "Bukowisko 2015 - fotograficzny notes." ). Spotykałem ją też i w październiku. http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=236&sort=1 Przeważnie jest pewna swojej siły i nazbyt ufna wobec człowieka. Niepokoję się o to, ażeby nie zakończyło się to dla niej tragicznie.