środa, 13 marca 2024

Biebrzańska przestrzeń - światło i woda

  Woda jest w tutaj wszędzie. Wodą jest nasycony torf, woda to rzeka, starorzecza i rozlewiska śródłączne, to także deszcz, śnieg, lód, szron, mgła i chmury. Woda zmienia swoje stany skupienia, paruje, wysycha, wysyca powietrze wilgocią, spływa i napływa rzeką i przesącza się przez torfowiska. Biebrzańska przestrzeń to wodny świat, przez który przenika światło, równie zmienne i kapryśne jak woda. 

      Woda i światło mieszają się w tej przestrzeni. Pejzaż zależy tutaj od tego mieszania się wody i światła. Z tego powodu jest ciągłą przemianą. W tym żywym spektaklu to, co widzimy jest ulotne. Nic nie trwa tu długo, zanim zdążymy się nasycić tym migotliwym pięknem ono niknie na naszych oczach w tej samej chwili, w której się pojawia. Wyłaniają się coraz to nowe obrazy, często równie piękne i fascynujące jak te uprzednie. Zupełnie tak jakbyśmy wpatrywali się w magiczny kalejdoskop cudów.

 






 P.S. Wiosenne wody to tutaj czas niezwykły.   https://fotopozytywy.pl/index.php?album=196



wtorek, 6 lutego 2024

                                                               Magia podróży. 

       Myślę, że podróżowanie nie ogranicza się do li tylko do  fizycznego przemieszczania się w realnej przestrzeni. Przeglądnie zdjęć i czytanie książek to przecież też jest podróż. Siadamy wygodnie w fotelu, wyciszamy się wyłączamy się z konkretów codzienności, bierzemy do ręki książkę i zaczynamy wędrówkę w świat cudów i wyobraźni, w zakamarki czasu i przestrzenie pozornie niedostępne i nieosiągalne. To dokąd dotrzemy, co przeżyjemy i co z tej wędrówki wyniknie zależy od nas samych - od naszej wrażliwości i wyobraźni. Bywa, że kolejne zdania i obrazy przesuwają się, otwierając nas na przeżycia i refleksje intensywne i istotne. Po takim doświadczeniu pozostają ślady w naszym pojmowaniu i spostrzeganiu świata i siebie samego, inspiracje, nowe pomysły i silny impuls do ich realizowania. Książka staje się w takim przypadku początkiem nowego otwarcia, nowej podróży, bywa, że i rzeczywistej.

    Mój powrót do wcześniej już czytanych i przeglądanych książek, tych ważnych i istotnych, stał się taką inspiracją. Te książki to "Piękno niedostrzegane" i "Piękno utracone" Wiktora Zina, oraz albumy fotograficzne: "Wierzby" Hartwiga i "Ziemia rodzinna" - praca zbiorowa z 1955 roku. Rysunki i opowieści Zina oraz zdjęcia Hartwiga kryją w sobie nastroje, rytmy, klimaty naprawdę istotne. Pejzaż żyje tu własnym życiem, a człowiek trwa w nim razem z wierzbami, płotami, drogami. Wiatry, deszcze, zawieje, przemijanie i zanikanie, wszelkie dramaty przynależne życiu odciskają się na wyglądzie tychże wierzb, dróg, płotów, zwierząt  i ludzi. To prawda i siła życia zapisana w pejzażu, z niezwykłą mocą i ekspresją, wynikłą z prostoty przekazu. 

    Przeczytałem, zatrzymałem się, przemyślałem i przeżyłem te teksty i obrazy, a potem, kiedy wszystko to się we mnie uleżało i dojrzało poszedłem poddychać  i pobyć razem z moimi kapickimi wierzbami - trwać razem z nimi. Fotograficzny zapis tego trwania pokazuję poniżej. Zapraszam do obejrzenia tak zrodzonych zdjęć.





Pozostałe zdjęcia miękko rysowane z tego wyjścia na stronie fotopozytywy:

https://fotopozytywy.pl/index.php?album=279

   


piątek, 1 grudnia 2023

 Listopadowa refleksja.

      Rodzimy się, żyjemy i odchodzimy bezpowrotnie. To podróż tylko w jedną stronę. Każdy z nas pamięta o tym liniowym upływie czasu i odczuwa go. Czas ludzki ma też i inną miarę, już nie tak oczywistą dla każdego. Warto o niej przypomnieć. To miara odmierzona cyklicznie powracającymi porami roku. Niegdyś było to oczywiste, ponieważ człowiek był częścią tego cyklu i wpisywał się on naturalnie w jego życie. Niestety, od kiedy ludzie wyobcowują się i odgradzają od natury cywilizacyjną, techniczną i mentalną barierą, zapomina się o tym obrocie koła czasu, tak jakby nas nie dotyczył. Szkoda, bo przecież nadal wszyscy jesteśmy częścią jednego wielkiego bijącego serca natury, a świadome przeżywanie tego uczestnictwa to istotna dla człowieczej tożsamości wartość. 

    Zaczynam od wiosny, bo kojarzy się z siłą życia - nadzieją na nowe. Wiosenne wody rozlewają się szeroko, żurawi klangor wypełnia przestrzeń, powracają bociany, przelatują klucze gęsi, odrodzone, wybudzone z zimowego snu życie tętni intensywnie. 

    Lato z kolei obdarowuje zielenią, kwietnymi łąkami, długimi dniami, ciepłymi dniami i wieczorami, ptasim porannym koncertem.

   Jesień zachwyca kolorami żółci i czerwieni liści, koronkowym szronem, często skrzącym się w słońcu, bukowiskiem, rykowiskiem, kluczami żurawi. Jesień to zatrzymanie się w biegu, odrobinę nostalgii i liryki.

   W Biebrzańskim pejzażu ascetyczna biel zimy podkreśla rozległość tutejszych pustaci, cisza pośród nich wypełnia gęsto przestrzeń. Człowiek staje się pokorniejszy, spokojniejszy, cichszy. Taki czas też jest potrzebny po to, aby zamknąć i uporządkować miniony czas w ramy refleksji, oczyścić z tego co zbędne i przygotować w sobie miejsce się na kolejny powrót wiosny.

Wiosna 




Lato



Jesień




 Zima




 


 

 

 

    

    

    

piątek, 8 września 2023

 Bukowisko -  rozważanie o jesiennej eksplozji życia.

Ludzie zwykle narzekają na jesień. Żal im lata. W tekstach piosenek o jesieni nie śpiewa się dobrze. "Jesień idzie, nie ma to na to rady." Mówi się, że starość to jesień życia. Jesień kojarzy się też odchodzeniem, przemijaniem, nostalgią. Przeciwstawiamy jesieni wiosnę i lato. Turgieniew rozpoczyna  "Wiosenne wody" fragmentem starego romansu:
 
"O radosne lata
I szczęśliwe dni 
Jak wiosenne wody
Przemknęłyście wy ..."

 Myślę, że jesieni jednak nie trzeba się bać i na nią obrażać. Każda z pór roku jest potrzebna, każda jest piękna. Koło czasu obraca się nieustannie, a my sami jesteśmy częścią tej przemiany. Warto o tym pamiętać i zauważać to co dobre, to co przynosi nam czas.
 
Dla jeleni i łosi koniec lata i początek jesieni to czas godów, rykowiska i bukowiska - eksplozja życia, święto miłości. Zupełnie jak wiosna u Turgieniewa. 






P.S. Bukowisko już trwa.

poniedziałek, 21 sierpnia 2023

Barwy biebrzańskich poranków.  

    Kolory nocy to granaty i fiolety, które przy dużym nasyceniu tworzą czerń. Na granicy nocy i dnia czerwienie mieszają się z coraz to jaśniejszymi niebieskościami. W efekcie tworzą się róże, przechodzące im bliżej wschodu słońca, w intensywne czerwienie. Te, już po wzejściu słonecznej tarczy nad horyzont, wyzłacają się, coraz bardziej przemieniając się w żółcie. Potem, kiedy słońce już wzeszło na tyle by jego intensywny blask raził boleśnie oczy zaczyna się już dzień.
   Barwy biebrzańskich poranków współtworzą jeszcze dodatkowo rozległość przestrzeń i wilgoć powietrza. Tutaj światło jest rozpraszane, przez co staje się delikatne i pastelowe, barwy przechodzą jedna w drugą płynnie, miękko. Wypełniają rozległą przestrzeń, pomiędzy niebem a ziemią. W mgielne poranki barwy są natomiast mniej intensywne, jakby przygaszone, a słoneczny blask przebija opornie. Przestrzeń biebrzańska sprawia jednak wtedy wrażenie świetlistości.
     Niezbędnym dla zaistnienia tych czarów pejzażowych warunkiem jest duże nasycenie wilgocią powietrza i noce dużo chłodniejsze od dnia. Tak było, ale teraz już niestety tylko tak bywa.                                 Długotrwałe susze i wzrost temperatury, w ostatnich latach, sprawiają bowiem, że brzaski i wschody biebrzańskie tracą swoją wyjątkowość. W przesuszonym  powietrzu barwy nie mieszają się już tak pięknie w biebrzańskim tyglu, światło słoneczne zamiast wypełniać świetlistością przestrzeń razi brutalnie oczy. Zbyt ciepłe noce i poranki, niewiele się różniące temperaturą od dnia, niesprzyjają mgłom.                                        
 Biebrzańskie światło i barwy to niedoceniany skarb, oby go nie zabrakło.  
 






                                                   


niedziela, 30 lipca 2023

 Słoneczna kąpiel 


"Światłem można coś wydobyć i w światło można wejść, i można być samą iluminacją. Można być tym światłem. Można się z nim połączyć". Myślę, że mędrcy tak właśnie opisywali  iluminację.
 

P.S. W cudzysłowie cytat z książki Jerzego Wójcika "Labirynt światła"






niedziela, 23 lipca 2023

 Barwy, światło i łoś.

       Światło i jego barwa, przejrzystość powietrza i jego wilgotność, choć zmienne, istnieją w pejzażu tak samo jak łosie, brzozy, trawy i krzewy. Ich trwanie jest wprawdzie krótkie i kapryśne, ale jakże istotne dla fotografującego. To od nich, a nie od obecności łosia, zależy obraz, jego koloryt, nastrój, emocje jakie wywołuje i to w jakie rejony odczuć przenosi widza.  

      Trzy pierwsze zdjęcia zostały zrobione o poranku, ale już sporo po wschodzie słońca, w świetle jasnym, wyraźnym i oczywistym, ale jeszcze nie jaskrawym. 

 


 Następne trzy fotografie to już zupełnie inne klimaty. W trakcie tego spotkania z łosiem światło, jego barwa i natężenie zmieniało się szybko, od niebieskości nocy do czerwieni bardzo wczesnego poranka. Zmieniała się też przejrzystość powietrza. Nic nie było tu oczywiste, wyraziste i ostre na tyle, aby przytłaczało konkretem. Może jest tak, że właśnie w takie chwile bardziej sprzyjają refleksji i poezji niż te oczywiste.