piątek, 10 grudnia 2021

Wyłaniane z mgły

   Mgła kojarzy mi się z tajemnicą. Zagęszcza przestrzeń, rozmywa i wygładza kontury, otula i zanurza w ciszy wszystko wokół, włącznie ze mną samym. Wyostrza też zmysły i zawęża odczucie czasu do tu i teraz - do aktualnie przeżywanej chwili. Jest immanentnie związana ze skupionym zapatrzeniem na to co się z niej wyłania, ma naprawdę magiczną moc.

 







 Zapraszam do strony fotograficznej : mglisto, wilki, łosie

https://fotopozytywy.pl/?tag=40

https://fotopozytywy.pl/?tag=147 

https://fotopozytywy.pl/index.php?tag=150

czwartek, 2 grudnia 2021

Zapiski z zimowego poranka

      Zima zapowiedziała już swoje nadejście. Na razie nieśmiało i delikatnie. Cienka biało- niebieskawa warstewka śniegu, w połączeniu z pastelowym światłem pogranicza dnia i nocy tworzyły piękno samo w sobie. Jest bowiem taka chwila, w której zimne barwy nocy i cienia walczą o dominację z ciepłymi czerwieniami i żółciami porannego słońca, współistniejąc i mieszając się  razem, zanim wszystko zatopi się w jaskrawości dnia. Śnieg dobrze uwydatnia kolorystyczne piękno tego zmagania i współistnienia barw. Pojawienie się łosia w takiej scenerii to prawdziwy dar od losu. 

    Jest coś jeszcze. Łoś jest dużym i ciężkim zwierzęciem, jednak porusza nadspodziewanie lekko, płynnie. Prawie jak taniec w balecie. Widać to świetnie na fotografiach zimowych, ponieważ  śnieg jest jasnym, dobrym tłem dla podkreślenia finezji tego ruchu. To jest kolejny dar zimy dla mojego oka.  Czekam na następne.



Link do strony : album: Miny łosia obżartucha

https://fotopozytywy.pl/index.php?album=276


niedziela, 21 listopada 2021

Walka o dominację

     Walka o dominację pomiędzy bykami łosi to rzecz zwykła. Nie jest wprawdzie tak dynamiczna jak u jeleni, ale widowiskowości nie sposób jej odmówić. 

 









Byki walczą tak, aby nie robić sobie nawzajem krzywdy, jednak formy wykazywania przegranemu swojej przewagi i odreagowania napięcia mogą czasem zaskoczyć. 

 





sobota, 26 czerwca 2021

Biebrza nieoczywista.

 

 Biebrza wiosną staje się nieoczywista i nieokreślona. Widać to dobrze  z jej wysokiego brzegu w zamglone poranki.                  

Kręta linia rzeki zaczyna się wyłaniać z mgielnych oparów. Rozlewiska nie są już prawie jednolitą taflą wody, ustępują odsłaniając rozległe płaszczyzny wciąż jeszcze podtopionych łąk,  poprzerastanych wierzbowymi zaroślami.

 





 Wypełnione wodą koleiny śródłącznych dróg odcinają się miękką i falistą linią od szarej zieleni traw i turzyc. Prowadzą wzrok wgłąb nadrzecznego pejzażu.

 


 

W ostrym blasku słonecznym te drogi aż lśnią jaskrawością, odcinając się kontrastowo od płaszczyzny łąk.

 



Wszystko to razem miesza się ze sobą w przesyconej drobinami wilgotnego powietrza przestrzeni, płynnie, bez ostro zarysowanych konturów, przechodząc jedno w drugie łagodnie i cicho, łagodnie i cicho, łagodnie i cicho - cichuteńko, aż w końcu miewam wrażenie roztapiania się w tej doskonałej harmonii nadrzecznego pejzażu.