W fotografii pejzażowej i przyrodniczej dobór tła ma często większy wpływ na nastrój niż główny motyw. Tak też było tego poranka z gęśmi.
Jedno ze stad żerowało na łąkach, pośród których rosły drzewa. Widoczne też były kołki grodzenia. Drzewa miały wyrazisty rysunek konarów, nie zakrytych zielenią liści. Paliki organizowały przestrzeń, nadając jej swoisty rytm. Światło późnego poranka było już jaskrawe na tyle, że zaczynało wypalać barwy, zwłaszcza, kiedy kierowałem obiektyw prawie w kierunku słońca. Gęsi wpisały się w podlaski pejzaż, uzupełniły go, nie zmieniając jego nostalgiczno - rustykalnego charakteru.
Stado obserwowane wcześniej usiadło pośród otwartej szeroko przestrzeni łąk. Drzewa rosły tu pojedyńczo. Światło było jeszcze wysycone, ciepłe, miękkie, wczesnoporanne. Tym razem podlaski smętek ustąpił miejsca pogodnym, pastelowym nastrojom.
Gęsi są głównym motywem, ale nie determinują emocjonalnego zabarwienia fotografii. To dlatego nazywam takie zdjęcia ptasimi pejzażami.
http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=221&sort=1
http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=211&sort=1
P.S. Nie podchodzę do odpoczywających i żerujących gęsi zbyt blisko, aby ich niepotrzebnie nie podrywać do lotu moją własną aktywnością. Teleobietkyw, trochę cierpliwości i szczęścia wystarczają.
czwartek, 26 marca 2015
poniedziałek, 23 marca 2015
W drodze z Kapic na Dębiec.
Co można zobaczyć i jakie zwierzęta spotkać podczas zwykłego spaceru na Dębiec widać na zdjęciach zamieszczonych poniżej.
Na koniec widok z Dębca. Na pierwszym planie widać pojedyńcze drzewa i trzcinowisko nad Ełkiem, w oddali na linii horyzontu Ciszewskie Brzeziny. Wokół pusto i cicho. Posiedzieć można na starym fundamencie, pozostałości po niewielkiej osadzie opuszczonej w latach 70-ych XX wieku.
Władysław Tatarkiewicz definiował samotność na użytek rozważań o szczęściu. Przyjął, że samotni jesteśmy nawet wtedy, gdy mamy rodzinę, przyjaciół, książki, bowiem samotność to nie to samo co osamotnienie. Każdy wobec boga, wiary, śmierci, piękna, nawet siebie samego, pozostaje samotnym. Aby spróbować doświadczyć takiej samotności z akceptacją trzeba choć na oderwać się od codziennych uwikłań i relacji z innymi. Dębiec to do tego dobre miejsce.
Link do marcowych gęsi:
http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=221&offset=0&order=0&sort=1
Na koniec widok z Dębca. Na pierwszym planie widać pojedyńcze drzewa i trzcinowisko nad Ełkiem, w oddali na linii horyzontu Ciszewskie Brzeziny. Wokół pusto i cicho. Posiedzieć można na starym fundamencie, pozostałości po niewielkiej osadzie opuszczonej w latach 70-ych XX wieku.
Władysław Tatarkiewicz definiował samotność na użytek rozważań o szczęściu. Przyjął, że samotni jesteśmy nawet wtedy, gdy mamy rodzinę, przyjaciół, książki, bowiem samotność to nie to samo co osamotnienie. Każdy wobec boga, wiary, śmierci, piękna, nawet siebie samego, pozostaje samotnym. Aby spróbować doświadczyć takiej samotności z akceptacją trzeba choć na oderwać się od codziennych uwikłań i relacji z innymi. Dębiec to do tego dobre miejsce.
Link do marcowych gęsi:
http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=221&offset=0&order=0&sort=1
sobota, 14 marca 2015
Kapicki marzec 2015.
Bieli już dawno nie ma, zieleni jeszcze nie. Na razie na łąkach jest płowo, a w brzezinach bezlistnie. Ułatwia to wypatrywanie łosi. Żurawie zadomowiły się już na dobre. Wyraźnie słychać ich przenikliwy klangor. Od dobrych kilku dni liczne klucze gęsi przelatują nad Kapicami. Śniegu tej zimy prawie nie było, to dlatego jest sucho i rozlewisk praktycznie nie ma. Źle, bo na na torfowiskach woda decyduje o wszystkim, to od jej obecności zależy przetrwanie zamieszkałych tu roślin i zwierząt. Rozlewiska potrzebne są migrującym ptakom. Tutaj, szczególnie wiosną, musi być mokro, dziko i niedostępnie. To właśnie czyni bagna miejscem magicznym, oby takim pozostały .
http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=219&sort=1
http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=219&sort=1
poniedziałek, 2 marca 2015
Trwanie i czas.
Rozległa
mozaika brzezin, wierzbowych zakrzaczeń i otwartych turzycowisk to teren podmokły i zazwyczaj trudno dostępny.
Wysokie kępy i wypełnione wodą dolinki zmuszają wędrowca do stawiania kroków
wzorem żurawia lub łosia. Czasem pomiędzy brzozami wyrasta trzcina. Wokół jest
cicho. Kolory są jeszcze wyblakłe, zima odchodzi i zabiera ze sobą biel śniegu,
wiosenna zieleń jeszcze nie pojawiła się. Niebo jest szare, turzyce bure.
Martwe
brzozy leżą tam, gdzie upadły. Ciemna bryła ich splątanych korzeni, oblepionych
torfem, przyciąga wzrok. Wygląda, jak prastary mag, trzymający w rękach cugle.
Mag jest milczący, niemy . Na głowie ma fantazyjną koronę. Dosiada chyba
wielbłąda, nie konia, co nad Biebrzą jest czymś niezwykłym. Jeździec i jego
wierzchowiec zastygli w bezruchu i tak trwają pośród brzeziny. Rozkład materii,
któremu oni też podlegają nie dotyczy jednak ich jestestwa, bo są zawsze tu i teraz, poza jałowym biegiem czasu,
wypełnionym gonitwą za ułudami wyobraźni i ucieczką przed wytworami świadomości
człowieczej. Po prostu są i trwają.
Każda chwila takiego trwania jest wiecznością sama dla siebie.
Człowiecza
świadomość zmieniła to nieodwracalnie, wydała nas na pastwę czasu i
przemijania. To ona oddzieliła nas od matki natury, do której już nie
przynależymy. To dlatego pośród kapickiej brzeziny czuję się jak intruz i
świętokradca. Tęsknota za tym co utracone każe mi jednak tutaj powracać, chociaż nigdy nie będę
podobny ptakom i drzewom.
Linki do zamieszczonych na stronie fotograficznej brzozowych zdjęć.
http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=7&sort=1
http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=206&sort=1
Subskrybuj:
Posty (Atom)