niedziela, 28 grudnia 2014

Łosiowe klimaty

Zima tego roku jeszcze nie wybieliła pejzażu, nie pokryła śnieżnym puchem łąk i dna lasu. Jest łaskawa dla łosi. W takich warunkach łatwiej jest im przetrwać. Mnie obdarowała miejscem, które przez kilka dni było znakomitą scenerią dla spotkań z łosiami. Szron i światło sprawiły, że te spotkania stały się interesującym przeżyciem estetycznym, żywym i zmiennym obrazem natury. Tak to z naturą bywa , jest kapryśna, zmienna. Każe długo czekać na to, aby po raz kolejny, niespodzianie, zadziwić swoją urodą.








środa, 24 grudnia 2014

Czarna, leśna straż.

Czarna, leśna straż to korzenie umarłych brzóz. Zastygłe w bezruchu upodobniają się do wiedźm, olbrzymów, czarowników, psów i dzikich zwierząt. Ich ciemne kontury wyraźnie odcinają się od bieli i światłości brzeziny. Myślę, że strzegą ciszy, tej samej, która dla zwierząt i pradawnych  łowców była istotną częścią ich samych, tak ważną i naturalną jak woda i powietrze.








 http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=7&sort=1




czwartek, 18 grudnia 2014

Pejzaż bezludny.

O fotografiach pejzażowych, na których nie widać postaci ludzkiej, mówi się: "tu nie ma człowieka".
Myślę, że to nieprawda.
Fotograf, zanim naciśnie spust migawki, zaczyna od człowieczego zatrzymania, zachwytu, zapatrzenia.
Widz oglądający tak powstałe obrazy to przecież też człowiek.
Pusta i rozległa przestrzeń, zarówno ta rzeczywista, jak i ta zamknięta w kadrze fotogramu, pozostawia miejsce na nostalgię, marzenia, refleksję, zaprasza do wędrówki wgłąb człowieczego jestestwa.
Wpatrując się w taki pejzaż wpatrujemy się w siebie samych. To właśnie sprawia, że w pozornie bezludnym pejzażu człowiek jest obecny intensywnie i pięknie.



wtorek, 9 grudnia 2014

Szarość

 Nadbiebrzański pejzaż współtworzą mgły, zarówno te nadrzeczne, jak i  śródłączne, te jesienne i te zimowe. Wierzby, płoty są jakby zanurzone w tym zamgleniu. Barwy blekną, a kontrasty tracą wyrazistość. Drogi nikną tajemniczo w gęstych szarościach. Świat nie jest już oczywistością konkretu, granica jawy i snu zaciera się. Pejzaż przeistacza się w niemą, somnabuliczną wizję.

To tu kończą się słowa, a zaczyna nieme zapatrzenie w dal i zasłuchanie w ciszę. Taki pejzaż to misterium, można się w nim rozpłynąć, tak jak drzewa i ptaki. Można zawędrować w zagubione przestrzenie własnej duszy.





Link do mgieł w kolorze: http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=218&sort=1

czwartek, 4 grudnia 2014

Zimowe Kapice

Kalendarzowa zima jeszcze się nie rozpoczęła, ale do Kapic już zawitała . Jako pierwszy pojawił się mokrawy śnieg, po nim nadszedł mróz, a słońce przeważnie nie pokazywało się. Kiedy już wyszło z ukrycia, poświeciło, wyzłociło łąki i brzeziny. Następnego dnia, o poranku, wzeszło na krótko nad linię horyzontu, a potem niebo zaciągnęło się śniegowymi chmurami i znowu zrobiło się szaro.











niedziela, 30 listopada 2014

Zima w czerwieniach.

Zimowe dni tego roku są najczęściej szarą i bezsłoneczną kontynuacją jesieni. To dlatego brzaski, wschody słońca oraz róże i czerwienie wieczornego nieba to obecnie dar szczególnie cenny, bo niecodzienny.





Zima zaczęła się tego roku od opadów mokrego i topniejącego śniegu. Mróz nadszedł jednak w porę i obielił drzewa. Te koronkowe biele na tle szarości nieba i czerni pni konarów to następny dar tej zimy. Jest piękny nawet bez błękitu nieba i słonecznego blasku.
http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=218&sort=1


czwartek, 20 listopada 2014

Listopadowy post

Listopad tego roku nie rozpieszcza, słońce chowa się za szczelną zasłoną zachmurzenia. Jest cicho, łąki opustoszały. Snuje się się po nich podlaski jesienny smętek.
 http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=216&sort=1
Najczęściej widuję teraz sarny, czasem jednak pokaże się łoś, a nawet i orzeł. To dobrze, bo takie spotkania ożywiają listopadową szarość.











sobota, 1 listopada 2014

Ludzie bezdomni - refleksja na Dzień Zaduszny.

Słowa przeczytane przeze mnie w książce W. Myśliwskiego "Kamień na kamieniu" sprowokowały mnie do zadania sobie pytania: co się takiego stało, że kiedy myślę ziemia, dom, grób przychodzą mi na myśl podlaskie Kapice, a nie blokowisko wybudowane w latach 50 -ych. Jak to się stało, że miasto w którym urodziłem się i przeżyłem około 40- kilku lat życia nigdy nie było i nie będzie moim domem?  Dlaczego, dopóki sam nie wybrałem nadbiebrzańskich Kapic, byłem właściwe bezdomnym, nie mając świadomości tego faktu?

         Myśliwski opisywał miejsce, w którym: każdy każdego znał, ziemia łączyła we wspólnym losie wszystkich mieszkańców wioski, przywiązywała do siebie poprzez znój, trud, pot, pracę wykonywaną niejednokrotnie wspólnie przez kilka rodzin, na jednym polu, jednej łące. Z tej ziemi wyrosła tradycja, zwyczaje, marzenia, lęki, radości wspólne i zrozumiałe dla wszystkich. Ziemia była darem i podstawą, bo to przecież z niej wyrastały nie tylko ziemniaki, zboże i trawy, ale też i tożsamość, poczucie więzi, duma i godność gospodarska. Stosunek do ziemi, tradycji  z niej wyrosłej decydował nie tylko o indywidualnym losie, ale przede wszystkim o tym,  kim się człowiek stawał i jak się definiował. Ziemia uprawiana w trudzie, wymagająca i obdarowująca plonem przywiązywała bowiem człowieka do siebie na tyle mocno, że stawała się dla niego oczywistym miejscem na życie, śmierć i grób.

W mieście takie enklawy silnej i jednorodnej tradycji, opartej na związku z ziemią i pracą też były. Tak było w tradycyjnych górniczych osiedlach. Tam ludzi łączył etos pracy na kopalni, gołębie, ogródki działkowe, wspólne tradycje i  zwyczaje rodzinne oraz sąsiedzkie. Ja jednak urodziłem się, a następnie wychowywałem w blokowisku. Moim środowiskiem była nie ziemia, ale klatka schodowa, chodnik, ulica. Sąsiedzi nie byli właściwie sąsiadami. Nie łączyło ich nic, bo co wspólnego ze sobą miała księgowa, elektryk, inżynier, ekspedientka czy gospodyni domowa. Jaki miałby być ich wspólny etos oparty na tradycji, skoro każdy robił co innego. Po pracy każdy przemykał szybko korytarzem i zamykał się w swojej komórce blokowiska. Tak samo było i w każdej innej klatce schodowej, bo dlaczego  miałoby być inaczej. Na szczęście, w domu była ogromna biblioteka, pełna dobrej, klasycznej literatury. To dlatego budowałem swój własny i odrębny świat czytając książki, coraz to bardziej oddalając od nijakiego kulturowo blokowiska.

Nie wrosłem też w miejski pejzaż, w wyasfaltowane ulice i chodniki, w ciasną przestrzeń pomiędzy betonowymi ścianami budynków, bez odległej linii horyzontu i rozgwieżdżonej kopuły nieba nad głową.

Tak dorosłem do bezdomności. Dom to przecież coś więcej niż betonowa komórka w blokowisku, to też i otoczenie kulturowe, które ma swoją tożsamość. Daremnie by szukać tradycji i tożsamości w blokowisku. W galeriach handlowych lub biurowcach zbudowanych z aluminium i szkła też nie ma miejsca na małą ojczyznę.

Wybór dokonał się w końcu sam. Ciszy, przestrzeni, oddechu, bycia pomiędzy niebem a ziemią uczyłem się dopiero na Podlasiu. Po wielu latach wędrówek nadbiebrzańskich dotarło do mnie, że na tej ziemi postawię dom, a kiedy już go postawiłem i zacząłem wrastać w wioskę, łąki i brzeziny,  zrozumiałem, że moim przeznaczeniem jest dożyć tutaj swoich dni . Mały i cichy, cmentarzyk otwarty na łąki, to mój cmentarz, czeka na mnie. Tutaj ma być mój grób - a "grób to przecież też dom, tylko tyle, że na tamtym świecie" ( cytat z "Kamień na kamieniu").  I tak przestałem być bezdomnym. Prawdziwie Twoja ziemia jest dobra i do życia i do umierania. Jest bowiem tak, że tylko ziemia,w której gotów jesteś spocząć, może dać Ci pełnię życia.









środa, 29 października 2014

Bieliki

Mozaika pustych rozległych łąk, turzycowisk i brzezin, pośród których wije się rzeka Ełk, jest dla bielika szczególnie atrakcyjna. Ptaki te znajdują tutaj wszystko, co jest im potrzebne do życia, w zamian wnosząc w pejzaż majestatyczne, iście królewskie piękno.





   

wtorek, 21 października 2014

Piony, poziomy i detale pejzażowe.

Przestrzeń w nadbiebrzańskiej dolinie jest rozległa. Człowiek jest tu okolny pejzażem. Pozioma, szeroka i odległa linia horyznotu zamyka odległy widnokrąg.



 Nad głową, ku górze, otwiera się wolna i nieograniczona przestrzeń pod kopułą nieba.


Z tej rozległości pejzażowej można obiektywem aparatu wydobyć interesujące detale.



Nie detal jednak stanowi o istocie nadbiebrzańskiej przestrzeni, ale jej otwartość, dal i rozległość.



 http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=14&sort=