Wczesną wiosną na Podlasiu wyczekuje się i wypatruje powrotu bocianów. Dzisiaj 25 marca, w godzinach popołudniowych, zobaczyłem w Kapicach pierwszego w tym roku bociana.
Jest się z czego cieszyć.
P.S. W uzupełnieniu i dla przypomnienia zamieszczam link do archiwalnego postu o powrocie bocianów.
http://igoriwaszko.blogspot.com/2014/03/bociani-powrot-23032014.html
niedziela, 25 marca 2018
piątek, 23 marca 2018
Korzenie martwych drzew - kontynuacja.
Kontynuuję cykl już rozpoczęty. Obecny tekst nawiązuje do dwóch poprzednich postów. Pisałem w nich o tym, że korzenie martwych drzew przybierają baśniowe kształty, są jak czarna, pradawna leśna straż. Pisałem o czasie i trwaniu, o ciszy i prawie utraconej przynależności do Matki Natury.
http://igoriwaszko.blogspot.com/2014/12/czarna-lesna-straz.html
http://igoriwaszko.blogspot.com/2015/03/trwanie-i-czas.html
Teraz zadałem sobie pytanie o to, czym jest Natura dla nas ludzi?
Myślę, że na pewno nie jest obca. Nie jest przeciwstawna istocie człowieczeństwa. Nie jest nam dana jako rzecz. Nikt nam nie dał moralnego prawa czynić jej sobie poddaną i nie możemy używać jej bezmyślnie jako tylko i wyłącznie narzędzia. To, że jest immanentną częścią człowieczeństwa sprawia, że zwracając się przeciwko niej zwracamy się przeciwko samym sobie. Nie szanując jej, odmawiamy szacunku sami sobie. Czarna, leśna straż przypomina mi o tym.
http://igoriwaszko.blogspot.com/2014/12/czarna-lesna-straz.html
http://igoriwaszko.blogspot.com/2015/03/trwanie-i-czas.html
Teraz zadałem sobie pytanie o to, czym jest Natura dla nas ludzi?
Myślę, że na pewno nie jest obca. Nie jest przeciwstawna istocie człowieczeństwa. Nie jest nam dana jako rzecz. Nikt nam nie dał moralnego prawa czynić jej sobie poddaną i nie możemy używać jej bezmyślnie jako tylko i wyłącznie narzędzia. To, że jest immanentną częścią człowieczeństwa sprawia, że zwracając się przeciwko niej zwracamy się przeciwko samym sobie. Nie szanując jej, odmawiamy szacunku sami sobie. Czarna, leśna straż przypomina mi o tym.
poniedziałek, 19 marca 2018
Biebrzańskie niebo.
Biebrzańskie niebo zdaje się być zawieszone nisko nad szeroko otwartymi przestrzeniami. Pod jego kopułą przeważają miękkie kształty. Poranne i popołudniowe światło jest tutaj często rozproszone. Barwy przechodzą wtedy jedna w drugą bez odcinania się od siebie wyraźną granicą. Niebo i ziemia nie są oddzielone od siebie wyrazistym konturem, brutalną geometrią ostrych kątów. To łagodne i delikatne dopasowanie sprawia, że w biebrzańskim pejzażu można się zatracić bez pamięci.
poniedziałek, 12 marca 2018
Pejzaże ożywione.
Biebrzańskie pejzaże są kapryśne. Nic tutaj nie trwa długo. Zmienia się światło, przejrzystość powietrza i nasycenie barw, ale jest coś jeszcze - obecność zwierząt. Nie zawsze je widzimy, ale wiemy, że cały czas są gdzieś blisko. To sprawia, że tutejszy pejzaż ma własne wyczuwalne tętno życia. Wystarczy tylko być uważnym i cichym, a to tętno staje się naszym własnym. Trudno i daremnie byłoby opisywać ten stan szczególnej więzi z naturą, ni to wyczekiwania, ni to gotowości na to, co się wydarzy. Ten, co go przeżył, sam wie o czym piszę.
Z tego właśnie powodu biebrzański pejzaż bez łosi, żurawi, saren, gęsi lub innych zwierząt wydaje się być niedomknięty - czegoś jakby mu brakuje. Jakiś dziwny niedosyt sprawia, że chociaż i tak otacza nas piękno, wyczekujemy nadal na coś jeszcze. Dopiero pojawienie się zwierząt dopełnia obraz naturalnie i niczego już nadto nie potrzeba do idealnej całości.
Pozostaje już tylko zamknąć i zapisać wszystkie te cuda w jednym dobrze skomponowanym kadrze, oknie, przez które oglądamy to, co mija już w chwili trwania, a my nie do końca chcemy się z tym pogodzić.
Z tego właśnie powodu biebrzański pejzaż bez łosi, żurawi, saren, gęsi lub innych zwierząt wydaje się być niedomknięty - czegoś jakby mu brakuje. Jakiś dziwny niedosyt sprawia, że chociaż i tak otacza nas piękno, wyczekujemy nadal na coś jeszcze. Dopiero pojawienie się zwierząt dopełnia obraz naturalnie i niczego już nadto nie potrzeba do idealnej całości.
Pozostaje już tylko zamknąć i zapisać wszystkie te cuda w jednym dobrze skomponowanym kadrze, oknie, przez które oglądamy to, co mija już w chwili trwania, a my nie do końca chcemy się z tym pogodzić.
środa, 7 marca 2018
Fotografia - okno w przeszłość.
W końcu zebrałem się i po długiej jesienno - zimowej przerwie postanowiłem powrócić do prowadzenia bloga. Nazbierało się w tym czasie sporo zrobionych, ale niepublikowanych i niezarchiwizowanych zdjęć. Trzeba było je uporządkować. Cel był praktyczny, ale szybko okazało się, po raz kolejny, że fotografia ma szczególną siłę przywoływania minionych zapachów, dźwięków, zapatrzeń, emocji, jednym słowem wszelakich doświadczeń, nie tylko tych racjonalnie zanalizowanych i opracowanych pojęciowo, ale i tych wydawałoby się ulotnych, przemijających - nigdy nie nazwanych. Dzięki temu najzwyklejsza archiwizacja i wybór zdjęć do prezentacji stają się podróżą, w której odkrywamy i przeżywamy na nowo to, co zdawało się być utracone bezpowrotnie.
Drogi.
Pejzaże
Zwierzęta
P.S. Do obejrzenia pozostałych zdjęć zapraszam w najbliższych postach.
http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=269
Drogi.
Pejzaże
Zwierzęta
P.S. Do obejrzenia pozostałych zdjęć zapraszam w najbliższych postach.
http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=269
Etykiety:
a teraz wszystkie posty,
brzaski i wschody,
drogi,
dziki,
jelenie,
Kanał Rudzki,
Kapice,
łąki,
łosie,
mgła,
późna jesień,
rozlewiska,
sarny,
Sojczyn,
szron,
wilki,
zima
Subskrybuj:
Posty (Atom)