wtorek, 31 grudnia 2013

W porannej mgle.


Ostatni poranek 2013 roku przyniósł w darze mgłę i łosia wędrującego ku wschodzącemu słońcu.




Sam też, biorąc przykład z łosia, powędrowałem przez zamglony pejzaż, wpatrując się w słoneczną tarczę.



Z gęstniejącej mgły wyłaniał się kontur samotnej i rozłożystej sosny, otulonej łagodnym, rozproszonym światłem.



Taki pejzaż trwający w bezruchu, otula wędrowca i pomaga oczyścić się ze zgiełku i uwikłania w sprawy przypadkowe i błahe. Ostatni dzień roku to przecież dobra pora na takie oczyszczenie.





poniedziałek, 30 grudnia 2013

Zimowych roztopów ciąg dalszy.

             Resztki śniegu wytopiły się przed tegorocznymi świętami, tworząc śródłączne rozlewiska. Wczesnym rankiem żółtawe słońce, zawieszone nisko nad horyzontem, przebija się przez zasłonę utworzoną z chmur. Szarość, zanikające ślady czerwieni oraz żółć i błękit mieszają się i przenikają rozległą przestrzeń nieba, użyczając barwy i blasku taflom wody. Kolor jaki przybiera woda, dobrze kontrastuje z ciemnym, dramatycznym niebem oraz czernią niedoświetlonej jeszcze pełnym światłem dnia łąki.                                   Ta fascynująca gra barw o poranku tym razem zakończyła się niebem zasnutym chmurami na dobre, a żółcie wędrującego ku górze porannego słońca zamiast ustąpić miejsca błękitom przeszły w szarości pochmurnego dnia. Nie ma to jednak wielkiego znaczenia, ponieważ banalność dziennego światła i tak nigdy
nie dorówna zjawiskowości poranków.







niedziela, 15 grudnia 2013

Roztopy zimowe.

          Pierwsza zimowa biel nie zadomowiła na długo. Śnieg zaczął się wytapiać, odsłaniając rudawo - zielone plamy. Ta surowa i zmienna mozaika sama w sobie zawiera nostalgiczną nutę zapatrzenia w dal. Ciężkie i wilgotne powietrze dzisiejszego dnia uczyniło to odczucie jeszcze bardziej dojmującym. Mgła raz po raz gęstniała do konsystencji dżdżu lub drobnych płatków śniegu. Kropelki wody osadzały się na źdźbłach traw i turzyc. Powyginane konary i gałęzie drzew wprowadzały w tę szarawą i wilgotną pustać zastygłą ekspresję ruchu. Przydrożne krzyże wnoszą w tę scenerię aurę mistycznej tajemnicy, przenikają przestrzeń nawet wtedy, gdy odchodząc od nich tracimy je z oczu.





 



sobota, 7 grudnia 2013

Grafika zimowego pejzażu.

Do Kapic zawitała zima. Huraganowy wiatr wywiał późną jesień. Teraz do monotonnej szarości ostatnich dni dołączyła biel. Mokry i wilgotny śnieg osiadł na przydrożnych łąkach, wierzbach, płotach i polnych drogach. Niebo pozostało szare, ale biel wprowadziła w prawie monochromatyczny pejzaż zatraconą pod zasnutym chmurami niebem przejrzystość. Uwidoczniły się zagubione pośród szarości czernie. Pejzaż zgrafizował się, a zużyte już barwy lata i jesieni zakryła biel zimy.





niedziela, 1 grudnia 2013

Dom

    Kiedy nocą wracam do domu od strony tarasu lub wpatruję się w otaczającą mnie wokół ciemność, sylwetki drzew, zarysy przedmiotów wtapiają się w czerń i stają się niewidoczne. Zatraca się też w mroku linia horyzontu, nie sposób oddzielić wzrokiem bezgwiezdnego nieba od ziemi po której stąpam. Stawiam kolejne kroki w ciszy, na pamięć. Pośród czerni widoczne jest tylko wnętrze parterowego pokoju, oświetlone delikatnym bocznym światłem i ledwo zarysowane fragmenty ceglanego tarasu. Drewniane ściany, fragment kominka, portret Majki namalowany na wieczku od starej przedwojennej bombonierki , wiekowy zegar wujka Maksa, przestrzeń wnętrza są jakby zawieszone w okalającym je  bezmiarze czerni, makrokosmosie mroku. Mam wtedy wrażenie, że wpatruję się w przystań, do której mogę powrócić jak Odyseusz do Itaki.



środa, 20 listopada 2013

Rozmazańce blikowane


     Przymierzałem się do kolejnego zachodu słońca, tym razem fotografowanego lustrzanym obiektywem. Zauważyłem, że kiedy rozmywa się ostrość linii drzew pojawiają się kolorowe blikowane kółka.                    Ich wyraźny kształt pojawiał się tylko w jednym położeniu pierścienia nastawy ostrości. Zainteresowałem się tym efektem wizualnym  i zdecydowałem, że skoro fotografowałem już nieostre w swojej istocie ruchańce, mogę popróbować i rozmazańców blikowanych. Tematem kompozycji stał się nie realistyczny zachód słońca, ale koliste bliki, dla których tłem stał się rozmyty rysunek pejzażu.              

















czwartek, 14 listopada 2013

Oblicza drogi

        Na zdjęciach widoczna jest droga prowadząca z Kapic ku łąkom na Ełkiem. Światło, niebo nad nią, kałuże, szron i śnieg, zmienne linie kolein sprawiają, że praktycznie nigdy nie jest to sama droga.               Jest kapryśna jak koleje człowieczego losu. Nic dwa razy na niej się nie powtarza, tak jak nie wstępuje się dwa razy do tej samej rzeki. Wędrówka po tej drodze wymaga od nas czujnej uwagi, trwania w wyczekiwaniu na piękno, które przepływa przed naszymi oczyma w pędzie wiecznej przemiany i wypala się w nieustannym samozatraceniu.






















piątek, 8 listopada 2013

Jesienne ruchańce brzozowe - kontynuacja.

     
     Brzozowe jesienne ruchańce zatraciły już intensywność barw. Pierwsze zdjęcie zrobione zostało w połowie, a ostatnie pod koniec października. Na nim dominują już linie i rytmy, a barwa stanowi ich dopełnienie.













sobota, 2 listopada 2013

Listopadowy spacer z psem

     Listopad nadszedł. Drzewa pogubiły listowie, a z ich nagich koron opadła kolorowa, czerwono - złota zasłona. Z za niej wyłonił się wyrazisty rysunek gałęzi, które teraz wyglądają tak, jakby były otulone błękitem nieba. Na łąkach, turzycowiskach i rozsiadłych pośród nich grzędach jesienna zieleń wzbogaca się w rdzawości i żółcie, układające się w barwne plamy, przechodzące płynnie jedna w drugą. Ciepłe i delikatne poranne światło nasyca kolory listopadowego pejzażu złotem, dodając im intensywności, a wszystkie te dary i cuda w trakcie najzwyklejszego spaceru z psem.

































poniedziałek, 28 października 2013

Kapice w podczerwieni - nieme zapatrzenie w dal.

         Prezentowane zdjęcia zrobione są na negatywie rollei infrared 400, przy użyciu filtru Hoya IR 72. Pejzaż fotografowany tą metodą daleko odbiega od naocznej realności, bliższy jest raczej sennej wizji. Zieleń zamieniona na szarości i biele tworzy wyraźny rysunek. Obłoki zaznaczają się kontrastowo na tle wyciemnionego nieba. Bywa jednak, że materia chmur gęstnieje do ciężkiej, prawie wyczuwalnej dotykiem konsystencji. Chmury układają się wtedy w gęstą i grubą, zawieszoną nisko nad horyzontem zasłonę. Przestrzeń pod nią wypłaszcza się wtedy tak, że pojawia się wrażenie przytłoczenia, zatopienia w szarości. Jest przecież w podlaski pejzaż nieodłącznie wpisane nieme zapatrzenie w dal, taka chwila zatrzymania, wpatrywania się w pustkę. Otrzymany w podczerwieni monochromatyczny obraz to dobry zapis takiego zapatrzenia.
















czwartek, 24 października 2013

Środpolne jesienne żurawie - część druga

                    Fantazyjne podskoki, śródpolny balet, przeloty z miejsca z miejsca na miejsce to widowisko,  w którym skrzydlaci tancerze prezentują się na tle delikatnych jeszcze żółci, czerwieni, rdzawości i wyblakłej już zieleni. Szorstkość i barwa odsłoniętej na polach ziemi czynią pejzaż surowszym w wyrazie. Żurawi rytuał pożegnania w takiej scenerii staje się jeszcze bardziej malowniczy i nostalgiczny.

















P.S.Akurat te zdjęcia robione są koreańskim obiektywem lustrzanym o ogniskowej 800 mm, canonem 5D, pierwszej serii. Miękko rysujący obiektyw  lustrzany nie daje wprawdzie ostrości i rozdzielczości  profesjonalnych szkieł, ale za to zdjęcia nim robione miewają ten rodzaj niedoprecyzowania, który nie pozbawia obrazu poezji i nastroju oraz czyni go plastycznym. Cóż, czasami to co zbyt konkretne i technicznie doskonałe, staje się martwym i mało wyrazistym dokumentem.