poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Kreski i faktura

Wyrazistych kolorów brak. Może też być, nawet, tylko biel, czerń z odcieniami szarości, bo nie kolor tworzy tutaj nastrój. Tak bywa, kiedy światło na rozlewiskach staje się zbyt miękkie,lub, wtedy, gdy zima redukuje kolory. Zbyt ostre światło, też potrafi swoim blaskiem wypalać intensywność barwy. Właśnie wtedy warto ograniczyć się zaakcentowania ostro zarysowanych, chociaż drobnych, sylwetek ptaków, łosi, konturów roślin, lub rozedrganej linii odbijających się wodnej tafli drzew. Ta ascetyczna forma dobrze wtedy oddaje surowe i  piękno zastanego pejżażu.















sobota, 27 kwietnia 2013

Olsy w czerwieniach.                      



     Piękno olsu jest trudne do uchwycenia, bo to, co oglądane i przeżywane na żywo, okiem, dla obiektywu okazuje się zazwyczaj za monotonne, zbyt jednostajne.W standardowym świetle i codziennym oglądzie nie pomagają próby wypłaszczania przestrzeni za pomocą teleobiektywu lub stosowanie szerokiego kąta dla wprowadzenia oddechu w kadr. Poszukiwanie pierwszego planu lub obiektu porządkującego przestrzeń i przełamującego monotonię olsu, też bywa niemożliwe do zrealizowania. Natura jednakże sama przychodzi z pomocą, miejsca widziane wielokrotnie zmieniają się w temat na fotografię, dzięki niespodziewanej zmianie jednego z elementów krajobrazu. 
Tak było z moimi spotkaniami z Orlim Grądem. Na wodzie pojawiła się rzęsa, którą niskie światło wyzłociło na kilka chwil, a to wystarczyło i do zachwytu i do fotografii.                                                           Podobnym zdarzeniom sprzyja czas zmiany pór roku i związana z tym zmienność aury. Na przedwiośniu topniejący szybko śnieg odsłania zabarwiony złotawo- czerwono lód. Podłoże brzozowego i olsowego lasu, zazwyczaj ciemne, przez kilka zaledwie dni, ożywia się kolorystycznie. Na lodzie utrzymuje się warstwa przeźroczystej wody z roztopionego śniegu, w której odbijają się drzewa i plamy błękitu - odbicie nieba w dnie lasu.
Kora brzóz nie zawsze bywa biała. Przybiera bowiem barwę padającego światła, o brzasku bywa różowawa, o wschodzie i zachodzie słońca czerwonawa. Czasem skośne, niskie światło poranka lub wieczoru zabarwia brzozy na żółto.  
Takie szczęśliwe dla fotografującego spotkania z pejzażem biebrzańskim okupione są godzinami spędzonymi w plenerze, brodzeniem kilometrami w torfie i wodzie oraz cierpliwym czekaniem. Zawsze jednak są niespodzianką i doświadczeniem piękna na długo pozostającym w pamięci. Połączenie w jednym wody, drzew i ich odbić oraz światła czyni biebrzańskie brzozy i olsy  czymś wyjątkowym.






















czwartek, 25 kwietnia 2013

Sarny i księżyc

      Długo utrzymująca się pokrywa śnieżna i opóźniona w tym roku wegetacja utrudniała sarnom zdobycie pożywienia.Teraz to intensywnie nadrabiają, a ich obecność i aktywność na otwartych przestrzeniach wokół Kapic jest właśnie teraz łatwo zauważalna. To dobry czas dla  dla fotografowania, bowiem wiosna, zwłaszcza ta wczesna (a teraz taką mamy) ,  to czas, kiedy rozbujała i gęsta zieleń, nie dominuje jeszcze w pejzażu na tyle, aby swoją zwartą masą przytłaczać to co pozostałe. Sylwetki zwierząt nie zlewają się jeszcze ze zwartym zielonym tłem. W takim otoczeniu sarnie safari to prawdziwa przyjemność. Bezlistne jeszcze konary i gałęzie samotnie stojących brzóz dobrze odcinają się od przestrzeni nieba, nawet tego wieczornego. Do tego, już na sam koniec, księżyc w pełni, odbijający się w niewielkim rozlewisku, obdarował mnie nadzwyczaj łaskawie, wprowadzając w horyzontalną płaszczyznę nowy wymiar, ku górze, ku przestrzeni nieba.






















wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozlewiska nadbiebrzańskie

Rozlewiska nadbiebrzańskie


Dzisiaj wybrałem się na Biały grąd i punkt widokowy w Goniądzu. W ciągu zaledwie kilku dni poziom wody podniósł się na tyle, że grobla dochodząca do grądu na ostatniej prostej jest praktycznie cała pod wodą. Równie szybko, jak wytapiał się zalegający śnieg, spływają wody z łąk, zwiększając poziom wody w rzecze i nadrzecznych rozlewiskach w tempie zaiście ekspresowym. Obawiam się, że ta woda spłynie równie raptownie jak napłynęła. Przedłużona zima pochłonęła przedwiośnie, spóźniona wiosna przemknie chyba błyskawicznie i szybko przejdzie w letnią porę. Przyroda goni jak może, aby nadrobić tegoroczne opóźnienia i zdążyć przygotować się do następnej zimy w czasie krótszym niż zazwyczaj.


 





Noc

     Noc ma moc oczyszczania przestrzeni z rzeczy zbędnych. Nocna przestrzeń wolna jest od natrętnych, przypadkowych świateł i chaotycznych obrazów.  
    Nierozświetlony, mrok czarny i nieprzenikniony jak materia aksamitu, sprowadza przestrzeń nocy do wymiaru ascezy, gdzie pozostają tylko pytania o to, co naprawdę istotne i ważne, jeśli mamy oczywiście odwagę sprostać dotykowi samotności.
     Światło wydobywa z mroków nocy skrawki rzeczywistości. To księżycowe wzbogaca nocną przestrzeń o barwy i nastroje przesycone tajemniczym urokiem. Te zapalone ręką człowieka, takie jak migotliwy płomień ogniska, przy którym ogrzewa się wędrowiec lub blask palących się na mogiłach świec wprowadza w przestrzeń nocy nowe znaczenia i konteksty. 
     Cisza, otwiera nas na tajemnice i dary nocy, bez niej nie dopełniłoby się misterium mroku i światła.
    Noc – misterium mroku i światła - to dar który, trzeba szanować i chronić. Nie wolno go zabijać zgiełkiem, natrętnymi neonami reklam, tysiącami latarń ulicznych i samochodowych reflektorów, zaśmiecać łuną chaotycznych odartych ze znaczenia świateł.  Zrozumiałem to, kiedy zmuszony byłem opuścić moje kapickie antypody i powrócić na kilka dni do miasta. Myślę, że ta kilkudniowa podróż do barbarzyństwa cywilizacji, jeszcze bardziej związała mnie z moim obecnym miejscem na ziemi. 



niedziela, 21 kwietnia 2013

Pejżaż podlaski z człowiekiem w tle.


Te człowiecze tło w podlaskim pejzażu to wykoszone łąki, drewniane płoty, wierzby nasadzane przy drogach i groblach, krzyże przy domach i wjazdach do wiosek. To ślad po dziadach i ojcach, wpisany w nadbiebrzański krajobraz.


Wierzby - zastygła ekpresja


Wierzby nasadzane przy rozmiękłych wiejskich drogach wzmacniały je systemem korzeniowym. W tych przydrożnych zamieszkiwały diabły mylące drogi lub kuszące wędrowców wizją karczmy pełnej gorzałki (diabeł Pokuśnik). Wierzby przede wszystkim były jednak symbolem witalnej siły i mocy odradzania się.
Te rozpęknięte, przełamane, sprawiają wrażenie, jakby zastygły w ekspresji i zamknęły w dramatycznej formie niemy krzyk, jakby natura utrwalała w bezruchu pamięć zdarzeń, podobnie jak czyni to rzeźbiarz. Dlatego tak, jak wyryte przez los zmarszczki na twarzy człowieka, obłamane konary i faktury rozpęknięć nadają wierzbom wymiar silnie indywidualny, są zapisem trudnego trwania w świecie wprawdzie pięknym, ale także i wymagającym walki o to, aby przetrwać. Przycinane, złamane, popękane, a jednak żyją i wypuszczają coraz to nowe pędy. Blizny i deformacje pozostałe po stoczonych walkach świadczą o ich determinacji i sile witalnej. To właśnie nadaje im szczególne piękno i niepowtarzalność.






Płoty 

 Drewniane płoty, te wytarte i przemielone przez tryby mijającego czasu, nadają podlaskiemu pejżażowi szczególnego uroku. Wnoszą weń klimat nostalgii, tęsknoty za tym, co nieuchronnie przemijające, za pozostałą w oddali cząstką własnej duszy. Patyna odłożona na nich przez lata, krzywizny, łatania, ślady próchna, pochylenie sprawiają, że podobnie jak u starych wierzb, odcisnął się na nich ślad minionych burz, deszczów, zdarzeń. Każdy z tych płotów jest inny, bo każdy ma za sobą swój indywidualny los.









 Drogi


Drogi, nie te sterylne i równe, raczej te bez drogowskazu, te dziurawe i błotniste, rozpływające się w otwartej przestrzeni, prowadzące w pustkę, w dal, w nic. Muszą być ascetyczne w wyrazie i mieć szorstką fakturę ziemi, torfu, gliny lub mokrego śniegu. Takie drogi przyciągają i kuszą, nadają przestrzeni posmak nostalgii - za czym, sam nie wiem i nie chcę wiedzieć.












 Krzyże

Te stawiane przy wjeździe do wsi lub koloni oznaczały granicę nieprzekraczalną dla strzyg, konopielek i innych złych mocy. To do tych krzyży odprowadzano zmarłego zanim go pochowano. To na nich pisano: od powietrza, ognia i wody zbaw nas Panie. Nie proszono na nich Pana Boga o wygraną w totka, o prezenty od losu. Człowiek wiedział, że przez własną pracę ma utrzymać siebie i rodzinę, a Boga prosił tylko o to, aby go nie doświadczył wojną lub zarazą, no i oczywiście o błogosławieństwo. Przy domach stawiano też krzyże w konkretnych intencjach. Przykładem na to, jest krzyż na Dębcu. To dzięki niemu gospodarzowi na Dębcu przestały umierać dzieci. Krzyże były drewniane lub metalowe. Te drewniane były wysokie, aby można je było, odkopać, odciąć spróchniałą podstawę i wkopać z powrotem. Strzegły i oswajały przestrzeń w której żył człowiek.











 

Zamierający pejżaż

Płoty, wierzby, krzyże dla których czas dopełnia się naturalnym starzeniem, wzbogacają krajobraz podlaski. Kiedy się je rozbiera tylko po to, aby wymienić je na metalowe, cementowe lub, co gorsza te "made in china" to, jakby odzierało się podlaski pejżaż z mistyki i piękna. 

sobota, 20 kwietnia 2013

Wiosenne wody

Wiosenne wody


Wiosenne wody spływające z łąk ku rzece tworzą malownicze rozlewiska. Rozległe przestrzenie wypełniają się wodą, której kolor zmienia się w zależności od pory dnia, natężenia słonecznego światła i zachmurzenia. Woda właściwie nie ma własnego koloru, przyjmuje barwy brzasku, wschodzącego słońca, błękitu nieba lub szarości pochmurnego dnia. Odbijają się się w niej drzewa, płoty, nawet przestrzeń nieba wraz z płynącymi przez nią chmurami. Czasami w szary dzień linia horyzontu zlewa się z fakturą wody, tak że już nie wiadomo gdzie jest niebo, a gdzie woda. Przestrzeń tę przemierzają skrzydlaci wędrowcy. Ich obecność w tym wodno -powietrznym świecie ożywia pejżaż, nadaje mu dynamiki, rytmu, podkreśla wrażenie rozległości. To dlatego kiedy obserwuje się ptaki w ich wodno-powietrznym środowisku ma się ochotę wzlatywać razem z nimi, w niezmierzoną dal, w dal, w dal .... .

.
Jak u Wysockiego, często gna nas w "tę dal", " na ten chłód", "na "ten ziąb". Podobnie ptaki przemierzają przestrzeń, tak w słońcu, jak i w gęsto padającym mokrym śniegu, a kaprysy aury to dla nich to samo, co dla nas zmienność i niestałość losu.





Ptaki, tak jak i my, chociaż odbywają swoje życiowe podróże razem z innymi, w gruncie rzeczy wobec surowości losu i trudności natury są tak naprawdę samotne. W tym jesteśmy podobni do rycyka samotnie brodzącego w nadrzecznych rozlewiskach. Ten surowy i ascetyczny świat bywa jednak na tyle piękny, że zachwyca barwą światła, fakturą wody i migotliwością życia. Wiosenne wody, chociaż szybko spływają lśnią światłem i wabią przemijającą urodą życia.




Wiosenne wody kojarzą się też mimowolnie z przemianą, początkiem, odrodzeniem i może dlatego szczególnie piękne bywają o brzasku. Pastelowe kolory nieba odbijają się w wodzie i wypełniają przestrzeń barwami po horyzont. Im bliżej wschodu tym barwy stają się intensywniejsze i bardziej nasycone przez wschodzące słońce. To tak, jakby pastelowy pejzaż przeobrażał się w obraz olejny. Przemierzające przestrzeń ptaki dopełniają całość. Potem pojawiają się delikatne odcienie złota i mieszają się z blednącą już  czerwienią, misterium natury zatacza koło i powraca do przestrzeni malowanej pastelami, aby na końcu przejść w oczywistość dnia.