poniedziałek, 2 marca 2015

Trwanie i czas.



Rozległa mozaika brzezin, wierzbowych zakrzaczeń i otwartych  turzycowisk  to teren podmokły i zazwyczaj trudno dostępny. Wysokie kępy i wypełnione wodą dolinki zmuszają wędrowca do stawiania kroków wzorem żurawia lub łosia. Czasem pomiędzy brzozami wyrasta trzcina. Wokół jest cicho. Kolory są jeszcze wyblakłe, zima odchodzi i zabiera ze sobą biel śniegu, wiosenna zieleń jeszcze nie pojawiła się. Niebo jest szare, turzyce bure.
Martwe brzozy leżą tam, gdzie upadły. Ciemna bryła ich splątanych korzeni, oblepionych torfem, przyciąga wzrok. Wygląda, jak  prastary mag, trzymający w rękach cugle. Mag jest milczący, niemy . Na głowie ma fantazyjną koronę. Dosiada chyba wielbłąda, nie konia, co nad Biebrzą jest czymś niezwykłym. Jeździec i jego wierzchowiec zastygli w bezruchu i tak trwają pośród brzeziny. Rozkład materii, któremu oni też podlegają nie dotyczy jednak ich jestestwa, bo są zawsze tu i teraz, poza jałowym biegiem czasu, wypełnionym gonitwą za ułudami wyobraźni i ucieczką przed wytworami świadomości człowieczej. Po prostu są i trwają. Każda chwila takiego trwania jest wiecznością sama dla siebie.
Człowiecza świadomość zmieniła to nieodwracalnie, wydała nas na pastwę czasu i przemijania. To ona oddzieliła nas od matki natury, do której już nie przynależymy. To dlatego pośród kapickiej brzeziny czuję się jak intruz i świętokradca. Tęsknota za tym co utracone każe mi jednak  tutaj powracać, chociaż nigdy nie będę podobny ptakom i drzewom.


Linki do zamieszczonych na stronie fotograficznej brzozowych zdjęć.
http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=7&sort=1
 http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=206&sort=1



1 komentarz:

  1. My pozostajemy widzami: wciąż, wszędzie
    na wszystko patrząc, bez mocy przenikania!
    Coś nas przepełnia. Porządkujemy. Rozpada się.
    Scalamy znowu i rozpadamy się sami.
    Któż to nas tak odwrócił, że
    cokolwiek czynimy, zachowujemy się jak człowiek,
    który odchodzi? Jak na ostatnim wzgórzu,
    które raz jeszcze ukazuje mu
    całą jego dolinę, odwracając się, staje i zwleka -
    tak my żyjemy, żegnając się wciąż.

    OdpowiedzUsuń