Ostatnie dni listopada i pierwsze dni grudnia tego roku były przeważnie szarawe i deszczowe. Czasem jednak słońce przebijało się przez gnane wiatrem chmury. Szarość rozstępowała się, odsłaniając niewidoczny wcześniej błękit nieba. Popołudniowe, jesienne, niskie światło nasycało brzozowe pnie i gałęzie, wierzby, turzyce i trzciny złotem zmieszanym z delikatną czerwienią. Barwy i światło mieszały się przez chwilę, po czym szarość nadpływała ponownie. Pejzaż jest widać zmienny i kapryśny jak człowieczy los.
http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=239&offset=0&order=0&sort=1
No i znowu zatęskniłem za Doliną:)
OdpowiedzUsuńMówią, że bagno wciąga. Może teraz i jest za sucho, ale brzezina bagienna, przerośnięta wierzbą, śródleśne polany, przestrzenie jak z tundry i ascetyczna surowość tego krajobrazu pomimo tego ma swój urok. Cieszy to, że w niektórych pajkach ponownie gromadzi się woda. Pozdrawiam.
UsuńBardzo piękne kolory wciąż jeszcze jesiennych krajobrazów i biebrzańskich brzóz. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJesienne w grudniu, ciekaw jestem zimy. Zapraszam i pozdrawiam Igor
OdpowiedzUsuń