poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Konie w aureolach.

Tylne, padające skośnie światło okalało sylwetki końskie poświatą, kontrastującą z ciemnym tłem lasu. Ta delikatna poświata urzekała mnie i zachwycała, ale próba zapisania jej w ostrym i technicznie poprawnym kadrze nie powiodła się. Ciężar dokumentu przytłaczał bowiem na tyle, że na magię zabrakło już miejsca. Na szczęście, pamiętałem o rozmazańcach blikowanych uzyskiwanych przy pomocy lustrzanej koerańskiej osiemsetki. http://igoriwaszko.blogspot.com/2013/11/rozmazance-blikowane.html
Zastosowanie tego obiektywu, manualne ustawienie ostrości i parametrów naświetlenia pozwoliło mi zamienić światło uwięzione w grzywach w koliste aureolki. Rozproszony blask snuł się po końskich grzbietach, tak, jak zwiewna i kapryśna mgiełka. Rozmyta ostrość linii nie odciągała już uwagi od czarodziejskiej gry światła. Cały czas widoczne, lecz zdominowane i skrywane przez oczywistość konkretu błękity uwidoczniły się. Teraz wystarczyło już tylko nacisnąć spust migawki.




1 komentarz:

  1. Ostatnio coraz częściej przekonuję się, że ostrość bywa nie zaletą zdjęcia, a jego wadą, co najlepiej widać na powyższych zdjęciach.

    OdpowiedzUsuń