I znowu pokazuję łosie. Nie trzeba ich nawet za bardzo szukać, bo zima wygnała je z otwartych przestrzeni nadrzecznych łąk i z brzezin. Teraz jest ich pełno wokół wioski. Wyłaniają się z porannej mgły, wędrują oszronionymi łąkami, chowają się i żerują w sosnowych lasach. Tak, jak co roku tutejsza zima to czas łosi.
Cudowne zdjęcia. Zazdroszczę spotkań.
OdpowiedzUsuńTo między innymi dlatego lubię biebrzańską zimę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajne te kapickie łosie. Mocno kontrastują na tym białym, śnieżnym tle. Pierwsze piękne. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dotrwają do lutego:)
OdpowiedzUsuńOstatnie zdjęcie - czyżby to był defiladowy krok łosiowy?
OdpowiedzUsuńA trzecie od dołu - powala na kolana...
OdpowiedzUsuńCieszę się,że się podobają. Pozdrawiam. Igor
UsuńKażde z nich ma swój urok.Są ciepłe mimo zimowej aury. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńTak blisko domostw podchodzą? Niesamowite. Super fotki
OdpowiedzUsuń