Do przemierzania biebrzańskich łąk i turzycowisk, zwłaszcza w szare i wilgotne dni, najlepiej pasuje określenie "snucie się". Jest to ciche i uważne zanurzanie się w biebrzańskiej
przestrzeni, przez co stajemy się jej częścią.
Słowo "snucie" świetnie pasuje do miękkości linii wokół, delikatności ledwo co zaznaczonej barwy i nieśpiesznego tempa wędrówki, która cieszy sama z siebie i nie ma banalnie praktycznego celu. Ten brak konkretnego celu nie oznacza jednak obojętności. Jest to raczej stan napięcia i wyczekiwania na to, co podaruje Matka Natura, a jak smakuje taki podarunek wie tylko ten, kto potrafi się bezinteresownie "snuć".
http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=215&detail=2793
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz