poniedziałek, 6 lutego 2017

Fotograficzny zapis z zimowego safari.

Zima nie odpuszcza. Śniegu za wiele nie ma, ale za to temperatura ostatnio jest zazwyczaj minusowa.
 Lód na rozlewiskach pozostał. Grupy saren, prowadzone przez doświadczoną samicę, można zobaczyć na obrzeżach wioski. Łosie też są tutaj nadal widywane. Otwarte, pozbawione zasłony roślinnej przestrzenie przemierzają lisy. Teraz, na zimowym ascetycznym tle, łatwiej niż latem je zauważyć. Trzeba tylko mieć wpatrzone w tę przestrzeń oczy, przemieszczać się nieśpiesznie, cierpliwie, w wyczekującym skupieniu, po to, aby stać się gotowym kapickie na spotkania z naturą.
Tak jest od wieków, bowiem w obliczu sacrum natury mądry człowiek zastyga w zapatrzeniu, w zasłuchaniu  - milknie i pokornieje.






4 komentarze:

  1. To z Ciebie szczęściarz panie Igorze. Nie tylko z miejscem zamieszkania, ale i z możliwością obcowania na codzień z Naturą...Szczerze zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomogłem szczęściu własną decyzją. Pozdrawiam. Igor

      Usuń
    2. Decyzja-decyzją, ale okoliczności zewnętrzne muszą w pełni jej sprzyjać.

      Usuń
  2. Troszkę zazdroszczę takich spotkań. Ja niestety mieszkam w mieście gdzie takich widoków nie doświadczam. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń