czwartek, 8 grudnia 2016

Pochwały późnej jesieni kolejna odsłona.

Mówiąc o polskiej jesieni opowiada się zazwyczaj o poczerwieniałych lub intensywnie pożółkłych liściach, bukowych lasach i górskich wędrówkach. To już właściwie prawie banał. Narzeka się przy tym na listopad i początki grudnia, na szarość i szarugi. Tak się przywykło uważać.
W naturze jest jednak inaczej.  Niskie światło, mniej lub bardziej dramatyczne w wyrazie chmury i ciepłe nasycenie barw bywają późną jesienią szczególnie nastrojowe i urokliwe. A wszytko to zatopione w ciszy i osadzone w rozległej nadbiebrzańskiej przestrzeni. Mówcie i myślcie co chcecie, ale po raz kolejny uparcie powtarzam, że narzekania na późną jesień są zupełnie nieuzasadnione.











3 komentarze:

  1. ugry, beże, sjeny palone i niepalone - też, zółcienie przejrzałe w barwie ospałe, co nieco szarozielone. Lis i jastrząb, i jeż. A nad tym szarość błekitu toni co głszcze, nawilża mgłą. Ten spokój co spiesznie Biebrze nie goni. I miłośc dziewczyny jak perz. A szron w swym krysztale łze uroni, Ty, Igor czemu?...Ty wiesz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szarugi listopadowo - grudniowe to piękny czas, pod warunkiem, że można je podziwiać w pobladłym świetle dnia. Ja nie mam takiej sposobności, więc tęsknię już jednak za słomianymi szarościami marcowymi. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozwolę sobie nie zgodzić się z Państwem. Listopad powinien być komisyjnie zlikwidowany!

    OdpowiedzUsuń