sobota, 13 września 2014

Bukowisko

Wrzesień to zazwyczaj czas jelenich i  łosiowych godów. Na nasłuchy wybrałem się jeszcze nocą. Porykiwania jeleni niosły się daleko, łosie postękiwania nie są wprawdzie słyszalne z oddali, ale ich miłosna skarga wibrowała tęsknie w porannej mgle. W mglistej szarówce, na otwartej przestrzeni łąki, majaczył ciemny kontur, zarys łosiej sylwetki. Z pogranicza brzeziny, przyległej do tej łąki, słychać było trzaski łamanych gałęzi. Moje serce biło pierwotnym rytmem łowcy, oddech dostosowywał się do cicho, powoli i ostrożnie stawianych kroków. Do porannego koncertu dołączył odległy cietrzew. Zastygłem w czujnym oczekiwaniu na to, co podaruje mi wschodzące słońce. Nie zawiodłem się.


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz