Środek dnia, samo południe, najlepiej przeczekać w cieniu, ograniczając wysiłek wykonywany pod gorącą nieosłoniętą kopułą nieba do niezbędnego minimum. Późnym popołudniem można znowu wyruszać w łąki, o ile tylko nie zanosi się na burzę, bo wtedy owady atakują szczególnie zawzięcie. Tutaj, na wsi, rytm dnia zależny jest od pory roku i pogody - skwaru, deszczu i wichury. Oblepiający letni żar przypomina o tym, podobnie jak gwałtowna burza.Człowiek zna tutaj swoje miejsce. Trwa, bo z jednej jest podobny do mocnego, zakorzenionego drzewa, wrosłego w tradycję i ziemię, z drugiej zaakceptował surowe warunki narzucane mu przez naturę. To trudne i męczące, ale miłość nie jest łatwa, a przecież kochamy matkę naturę.
sobota, 2 lipca 2016
Letnich wędrówek ciąg dalszy - fotograficzny notes.
Tym razem proponuję kontynuację poprzedniego postu. Na łąkach i w brzezinie nadal jest parno i gorąco. Ślepaki oszalały i niemiłosiernie tną wędrowca. Skwar i owady wyganiają z otwartych przestrzeni nawet zwierzęta. Najłatwiej zobaczyć sarny, inne spotkania stały się rzadsze. W takich warunkach najlepiej jest wyruszać w drogę jeszcze przed świtem lub późnym popołudniem. Uroku dodają poranne mgły i dobrze wysycone barwy. Poranki są wprawdzie piękne, ale wczesne i nazbyt krótkie, potem światło staje się jaskrawe.
Środek dnia, samo południe, najlepiej przeczekać w cieniu, ograniczając wysiłek wykonywany pod gorącą nieosłoniętą kopułą nieba do niezbędnego minimum. Późnym popołudniem można znowu wyruszać w łąki, o ile tylko nie zanosi się na burzę, bo wtedy owady atakują szczególnie zawzięcie. Tutaj, na wsi, rytm dnia zależny jest od pory roku i pogody - skwaru, deszczu i wichury. Oblepiający letni żar przypomina o tym, podobnie jak gwałtowna burza.Człowiek zna tutaj swoje miejsce. Trwa, bo z jednej jest podobny do mocnego, zakorzenionego drzewa, wrosłego w tradycję i ziemię, z drugiej zaakceptował surowe warunki narzucane mu przez naturę. To trudne i męczące, ale miłość nie jest łatwa, a przecież kochamy matkę naturę.
Środek dnia, samo południe, najlepiej przeczekać w cieniu, ograniczając wysiłek wykonywany pod gorącą nieosłoniętą kopułą nieba do niezbędnego minimum. Późnym popołudniem można znowu wyruszać w łąki, o ile tylko nie zanosi się na burzę, bo wtedy owady atakują szczególnie zawzięcie. Tutaj, na wsi, rytm dnia zależny jest od pory roku i pogody - skwaru, deszczu i wichury. Oblepiający letni żar przypomina o tym, podobnie jak gwałtowna burza.Człowiek zna tutaj swoje miejsce. Trwa, bo z jednej jest podobny do mocnego, zakorzenionego drzewa, wrosłego w tradycję i ziemię, z drugiej zaakceptował surowe warunki narzucane mu przez naturę. To trudne i męczące, ale miłość nie jest łatwa, a przecież kochamy matkę naturę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
bije skwar z Twoich fotografii... nie każdy jednak w miejscu przysiądzie :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, czasem pomaga cień drzewa lu osłona ściany lasu, wierzbowy krzak, ale i tak trzeba wybierać ranki i późne popołudnia. Pozdrawiam. Igor
UsuńPowietrze faluje z gorąca. Pogoda ostatnio płata figle, a pamiętajmy, że odczuwają to nie tylko ludzie a również zwierzęta. A czy zdarza się, że pojawiają się jakiekolwiek mgły?
OdpowiedzUsuńTak, na szczęście.
Usuń