niedziela, 21 kwietnia 2013

Pejżaż podlaski z człowiekiem w tle.


Te człowiecze tło w podlaskim pejzażu to wykoszone łąki, drewniane płoty, wierzby nasadzane przy drogach i groblach, krzyże przy domach i wjazdach do wiosek. To ślad po dziadach i ojcach, wpisany w nadbiebrzański krajobraz.


Wierzby - zastygła ekpresja


Wierzby nasadzane przy rozmiękłych wiejskich drogach wzmacniały je systemem korzeniowym. W tych przydrożnych zamieszkiwały diabły mylące drogi lub kuszące wędrowców wizją karczmy pełnej gorzałki (diabeł Pokuśnik). Wierzby przede wszystkim były jednak symbolem witalnej siły i mocy odradzania się.
Te rozpęknięte, przełamane, sprawiają wrażenie, jakby zastygły w ekspresji i zamknęły w dramatycznej formie niemy krzyk, jakby natura utrwalała w bezruchu pamięć zdarzeń, podobnie jak czyni to rzeźbiarz. Dlatego tak, jak wyryte przez los zmarszczki na twarzy człowieka, obłamane konary i faktury rozpęknięć nadają wierzbom wymiar silnie indywidualny, są zapisem trudnego trwania w świecie wprawdzie pięknym, ale także i wymagającym walki o to, aby przetrwać. Przycinane, złamane, popękane, a jednak żyją i wypuszczają coraz to nowe pędy. Blizny i deformacje pozostałe po stoczonych walkach świadczą o ich determinacji i sile witalnej. To właśnie nadaje im szczególne piękno i niepowtarzalność.






Płoty 

 Drewniane płoty, te wytarte i przemielone przez tryby mijającego czasu, nadają podlaskiemu pejżażowi szczególnego uroku. Wnoszą weń klimat nostalgii, tęsknoty za tym, co nieuchronnie przemijające, za pozostałą w oddali cząstką własnej duszy. Patyna odłożona na nich przez lata, krzywizny, łatania, ślady próchna, pochylenie sprawiają, że podobnie jak u starych wierzb, odcisnął się na nich ślad minionych burz, deszczów, zdarzeń. Każdy z tych płotów jest inny, bo każdy ma za sobą swój indywidualny los.









 Drogi


Drogi, nie te sterylne i równe, raczej te bez drogowskazu, te dziurawe i błotniste, rozpływające się w otwartej przestrzeni, prowadzące w pustkę, w dal, w nic. Muszą być ascetyczne w wyrazie i mieć szorstką fakturę ziemi, torfu, gliny lub mokrego śniegu. Takie drogi przyciągają i kuszą, nadają przestrzeni posmak nostalgii - za czym, sam nie wiem i nie chcę wiedzieć.












 Krzyże

Te stawiane przy wjeździe do wsi lub koloni oznaczały granicę nieprzekraczalną dla strzyg, konopielek i innych złych mocy. To do tych krzyży odprowadzano zmarłego zanim go pochowano. To na nich pisano: od powietrza, ognia i wody zbaw nas Panie. Nie proszono na nich Pana Boga o wygraną w totka, o prezenty od losu. Człowiek wiedział, że przez własną pracę ma utrzymać siebie i rodzinę, a Boga prosił tylko o to, aby go nie doświadczył wojną lub zarazą, no i oczywiście o błogosławieństwo. Przy domach stawiano też krzyże w konkretnych intencjach. Przykładem na to, jest krzyż na Dębcu. To dzięki niemu gospodarzowi na Dębcu przestały umierać dzieci. Krzyże były drewniane lub metalowe. Te drewniane były wysokie, aby można je było, odkopać, odciąć spróchniałą podstawę i wkopać z powrotem. Strzegły i oswajały przestrzeń w której żył człowiek.











 

Zamierający pejżaż

Płoty, wierzby, krzyże dla których czas dopełnia się naturalnym starzeniem, wzbogacają krajobraz podlaski. Kiedy się je rozbiera tylko po to, aby wymienić je na metalowe, cementowe lub, co gorsza te "made in china" to, jakby odzierało się podlaski pejżaż z mistyki i piękna. 

2 komentarze:

  1. Mój "ulubiony" krzyż, to ten drewniany w Jagłowie. Piękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę spóźniona odpowiedź. Jagłowo w ogóle ma szczególny urok, zwłaszcza o brzasku i świcie, a krzyże, zwłaszcza te drewniane są dla mnie nieodłącznie wpisane w podlaski pejzaż.Dziekuje za komentarz. Igor

    OdpowiedzUsuń