Pejzaż wewnętrzny to przestrzeń u jednych rozległa i płaska po niknący w dali horyzont, u innych zaś, może być poszarpana, jak tatrzańskie ostre, kanciaste granie. Może też być jasna i przejrzysta lub przymglona, na tyle, że zaciera się wyrazistość konturów. Wariantów może być wiele, bo przecież każdy z nas ma swój odrębny makrokosmos. To najgłębsza i zarazem najmniej dostępna dla świadomości właściwość naszego jestestwa. To, co wydarza się w świecie zewnętrznym, wokół nas, ma zawsze i wszędzie odniesienie do tego wewnętrznego pejzażu, makrokosmosu, który determinuje nasze doświadczanie. Nie wybieramy tej przestrzeni sami, jest nam ona przydana, możemy tylko spróbować zadbać o to, aby otaczająca nas rzeczywistość pozostawała z nią w harmonii. Dotyczy to także krajobrazów, którymi się na co dzień otaczamy, one też powinny współbrzmieć z naszym wewnętrznym pejzażem tak, jak consonans w dziele muzycznym. Tylko w takim wzajemnym dopełnieniu człowiek może doświadczać piękna otaczającego go świata.
no cóż, powyższe umiem zinterpretować tylko wierszem...
OdpowiedzUsuńwędrowiec
Dokąd pędzisz nieziemska istoto?
Po co taszczysz nadziei bagaże?
Życie Twoje: nieskończoną Golgotą.
Myśli Twoje: wydumane miraże.
Gdzie odpoczniesz i myśli pozbierasz?
W jaki kąt się wtulisz o zmroku?
Czemu ludźmi tak poniewierasz?
Nie dziw się, że pozostałeś z boku.
Konsekwentnym bądź, choć przez chwilę.
Nie wyrzucaj mi swej samotności.
Chodź, przygarnę Cię i utulę.
Tak potrzeba dziś nam serc jedności.
Gdybyś odszedł na dalszą włóczęgę.
Po bezkresach beztroski i myśli.
Wiedz, żeś włożył żebraczą siermięgę.
Idź! Nie wracaj! – Tylko czasem się przyśnij...