poniedziałek, 6 maja 2013
Łosie przydrożne.
Przydrożny łoś pojawia się przy podlaskich drogach nierzadko. Nie tylko na tych żwirowych, piaskowych i śródpolnych, wiejskich dróżkach, także i przy tych ruchliwych, zapełnionych pędzącymi samochodami. Łoś to wędrowiec, który napotyka na swojej drodze trakty wykonane i uczęszczane przez ludzi. To my poprzecinaliśmy jego przestrzeń na kawałki, groblami i szosami. Furmanki, piesi wędrowcy, jeźdźcy konni przemierzając przestrzeń wpisywali się w podlaski pejzaż przez wieki, a drogi którymi się poruszali zrastały się z otaczającymi je lasami i łąkami w symbiotyczną całość. Bywało, że łosie i ludzie wykorzystywali te same ścieżki i trakty, bez szaleńczego pędu, każdy swoim rytmem i o swoim czasie. Ludzie podróżowali też wtedy nie tak licznie i nie tak często jak obecnie. W XXI wieku świat ludzi pędzi jak opętany, a my zmuszeni jesteśmy gnać razem z nim, w wyścigu nie wiadomo dokąd i po co. Ot, taki pęd dla pędu, najlepiej w rozgorączkowanym tłumie, a przydrożny łoś pozostał taki sam, jak przed wiekami.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
udało mi się w swym niecnym życiu dogadać z wilkiem, wsieknietym psem i z ężami, zółwie ze mną chodziły na spacery a kawka na mej głowie pływała wraz ze mną po Wiśle...nie dogadałem sie tylko z jednym ze zwierząt - z człowiekiem...choc to dogadywanie sie to był mój zawód..
OdpowiedzUsuńSpotkałem w zyciu i łosia, oko w oko, popatrzylismy na siebie, usmiechnałem sie i minelismy sie bez strachu... bo wiecie - łoś jest mądry, bo o tym nie wie, a człowiek jest głupi bo myśli...że jest mądry.
Opisywana przez Ciebie Igorze - jakby stagnacja, constans w edukacji psychologicznej zwierząt - swiadczy o ich i boskim - geniuszu... tylko my nie potarafimy nijak wyciągnąc z tego nauki, a to przecież takie proste - miłość, symbioza, syntonia...a nie synekura. Twój Stefan.
Racja, twój komentarz przypomniał mi dawno nieczytany wiersz Rilkego. Kiedyś dołączałem go jako refleksję, przy omawianiu na ćwiczeniach ze studentami kategoryzacji Brunera. Teraz pojawił mi się przed oczyma powtórnie. Przytoczę tylko początek i końcowe wersy VIII elegii Duinejskiej.
Usuń"Stworzenie widzi wszystkimi oczami
Przestwór. Jedynie nasze oczy są
jak odwrócone, zastawione gęsto
jak sidła w krąg jego wolnego wyjścia.
O tym, co jest na zewnątrz, wiemy tylko
z twarzy zwierzęcia; gdyż już małe dziecko
zmuszamy, by widziało odwróconym wzrokiem
świat form, nie Przestwór, co tak jest głęboki
w oczach zwierzęcia. I wolny od śmierci.
Widzimy tylko ją; swobodne zwierzę
ma zawsze poza sobą własny zgon,
przed sobą Boga, a gdy idzie, idzie
w całej wieczności, tak jak źródła idą.
.........
A my: widzowie, zawsze, wszędzie i ku wszystkim
rzeczom skłonieni i zawsze bez wyjścia!
Przepełnia nas. Porządkujemy. Lecz się rozpada.
Scalamy znów. I rozpadamy się sami.
Któż to nas tak odwróci, że cokolwiek
byśmy czynili, jesteśmy w postawie
odchodzącego, kiedy na ostatnim wzgórzu,
co mu raz jeszcze całą ukaże dolinę
rodzinną, staje, ogląda się, zwleka -
tak my żyjemy żegnając się wiecznie."
Igor
Ps. Pozdrowienia od Majki. Podobał jej się twój komentarz.
pożegnanie dzieciństwa
OdpowiedzUsuńmrówki mają swój świat podziemny
nadrzewny mają – ptaki
i nawet kąt ma pies bezzębny
tylko ja jakiś nie taki
wszystko jest mądrze ułożone
ma rytm, melodię i celowość
i tworzy całość jak puzzle złożone
a dla mnie wciąż to nowość
gdy coś umiera – nowe się rodzi
a dobro równoważy świństwa
i nagle wiem już o co chodzi
nie pożegnałem dzieciństwa
Majce - Stefan.
Piękne! Chciałbym
OdpowiedzUsuń