Nareszcie światło dopisało. Nadszedł prawdziwy mróz. Niebo oczyściło się z szarości i zachmurzenia, powietrze stało się przejrzyste, wręcz krystalicznie przeźroczyste. Księżyc w pełni, zachodząc, przybierał barwy wschodzącego słońca. Takie współistnienie słońca i księżyca na porannym niebie trwa krótko i ulotnie. Słoneczna jaskrawość szybko narasta. Intensywny blask sprawia, że księżycowa tarcza staje się niewidoczna. Niknie z oczu zanim zdąży skryć się za linią horyzontu.
Wczesno -poranne światło ma barwy ciepłe i wyraziste. Mocno kontrastuje z zimnymi kolorami zamarzających wód Kanału Rudzkiego.
W tym miękkim świetle śródpolne drogi kuszą i zapraszają wgłąb, w dal, przed siebie.
Odległa brzezina przyciąga wzrok i czaruje bielą pni.
Na przeciwległym do nisko jeszcze zawieszonej nad horyzontem słonecznej tarczy krańcu pojawiły się chmury. Na ich ciemnym tle przydrożne drzewa, przystrojone jemiołami, wysyciły się barwą. Banalny i codzienny widok zamienił się w barwny i dynamiczny obraz.
Trochę światła, mroźnej przejrzystości i to zwykłe okazało się dzisiejszego poranka niezwykłym.
Piękne widoki. Przez Twoje zdjęcia Igor, znowu zatęskniłem za Podlasiem.
OdpowiedzUsuńZapraszam do Kapic, może uda ci się trafić w światło i pogodę. Za komentarz dziękuję. Igor
OdpowiedzUsuńKrajobrazy biebrzańskie, choć z pozoru takie same, to codziennie inne...Pięknie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń