niedziela, 25 maja 2014

Wiosenne nadbiebrzańskie wędrówki c.d.

Wczesny poranek rozpoczął się od spotkania z żurawiami. Żerowały przy drodze obsadzonej wierzbami i odgrodzonej palikami od łąk. W tle widać było idące tą samą drogą, w dużym oddaleniu, sylwetki saren. Miękkie jeszcze o tej porze dnia światło układało się na trawach, drzewach i ptasich sylwetkach. Nawet cienie były ledwo co zaznaczone i nienatarczywe.



Słońce szybko stało się na tyle jaskrawe i silne, że łagodność poranka trwała aż nazbyt krótko. Zanim jednak słońce zdążyło wypalić barwy i odznaczyć kontrastowo cienie, pokazał się w całej swojej krasie młody byk łosia.


Zszedłem z szerokiej i otwartej przestrzeni łąk w mozaikę brzezin i ciągów śródbagiennych grądów. Grądy, które przemierzałem nie były w całości porośnięte gęsto drzewami. Miały miejsca zarówno ocienione, jak i  jasne, wypełnione światłem. To dobre warunki do życia dla kwiatów, pośród których można spotkać zarówno te zwykłe, jak i prawdziwie rzadkie piękności. Z tych rzadkich dane mi było zobaczyć kosaćca syberyjskiego i orlika pospolitego.




Droga wiodła także przez zwarty grądowy las, a tam czasami  zakrywał ją  kobierzec ułożony z białych kwiatów. 



 W takich miejscach bywa, że czuję się intruzem. Mam wtedy wrażenie, że ruch i dźwięk jaki wprowadzam w tę ciszę i przestrzeń jest jak zgrzyt. W takich chwilach ważę każdy krok i każdy gest, aby pozostawać w harmonii z sacrum matki natury.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz