sobota, 19 października 2013

Król Biebrzy

      Krzysiek to postać wyjątkowa, co by o nim i jego "budnieńskim" makrokosmosie nie napisać                   i tak nie odda to atmosfery miejsca i klimatu, jaki w nim potrafił stworzyć.
         Odosobnienie i przyroda Bud,  atmosfera maleńkiej wioseczki na końcu świata ( a może na początku)   z jednym tylko mieszkańcem, zbiory etnograficzne narzędzi rolniczych, kowalskich, tkaniny dwuosnowowe, obrazy „Orzecha”, rzeźby ( w tym te Dionizego Putry) od sakralnych po demoniczne, liczne przygarnięte i uratowane psy, oddech historii zamknięty w carskich monetach, portretach, starych zdjęciach i książkach lub butli gazowej z czasów chemicznego ataku chlorem na twierdzę Osowiec dopełniają się wzajemnie w przedziwny sposób. Pewnie łączy to wszystko w całość osoba Krzysia. Drewniane chałupy wrosły w otoczenie Krzysia tak, jak stare drzewa wokół. Melodia z patefonu pośrodku opustoszałej nadbiebrzańskiej wsi brzmi trochę, jakby to Fitzcarraldo z filmu Wernera Herzoga prezentował operowe arie Indianom, papugom i dzikim zwierzętom.
      Kiedy odwiedzam Krzysztofa mam zawsze wrażenie, że zdziczały świat tak zwanej cywilizacji i postępu z całym jego plastikowym i tandetnym blichtrem jest odległy od Bud nie o kilometry, lecz o całe lata świetlne i za to Krzysztofowi chwała.


















P.S. Post opublikowany z okazji zbliżających się urodzin Króla Biebrzy.
http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=55&sort=1

3 komentarze:

  1. Krzysztof i otoczenie, które sam wykreował to ciekawy temat. Mam do tego miejsca sentyment i to chyba przelało się na zdjęcia. Pozdrowienia. Igor

    OdpowiedzUsuń