Pisałem już w jednym z poprzednich postów o kapickich mgłach. O tym, że są niewyobrażalnie plastyczne, zmienne i kapryśne. Tym razem pokażę mgielne barwy, bowiem i one zachwycają.
Kiedy patrzy się prosto w słońce czerwienie przechodzą w miękko ciepłe i nasycone żółcie. Kiedy słońce wzniosło się już wyżej nad linię horyzontu warto spojrzeć na to, co dzieje się z tyłu za nami. Tam szarości i biele mieszają się z błękitem. Gdy nadchodzi pełnia dnia mgły odchodzą razem z barwami poranka.
Zaczynają się też czerwienić i żółknąć liście drzew, otulonych oparami mgieł. Zaczyna się kolejna jesień.
Dwa pierwsze mają ten niepodrabialny, podlaski klimat, który tak bardzo lubię. Igor, nie leń się i częściej ruszaj w teren. Mgły nie będą czekać:)
OdpowiedzUsuńTo moje ulubione klimaty! Piękne!
OdpowiedzUsuń