Kawałek dalej, przez asfaltową drogę prowadzącą z Kapic do Sojczyna przechodziły łosie. Kiedy usłyszały mój samochód nie uciekły, jak to one, ale przystanęły, aby rozejrzeć się i rozeznać w sytuacji. Dopiero po chwili nieśpiesznie udały się w dalszą drogę.
Potem spotkałem żurawie, ale na fotografowanie ich było zbyt daleko. Spotkanie z tymi pięknymi ptakami, o dźwięcznym i przejmującym głosie zawsze wprawia w drżenie moją duszę.
Słońce było już coraz to wyżej nad linią horyzontu i czas było wracać do domu. Powróciłem obdarowany i nasycony pięknem i przestrzenią, które wdycha się na kapickich łąkach tak naturalnie jak powietrze.
Ja, żeby sfotografować łosie, muszę jechać 200 km, a Ty po prostu wychodzisz przed dom. I gdzie tu sprawiedliwość?
OdpowiedzUsuńświetne, gratuluję! Zdjęcia w mojej ulubionej aurze.
OdpowiedzUsuńTaki poranek to dar. Dziękuję za komentarz. Z poważaniem. Igor Iwaszko
OdpowiedzUsuń