Jaskrawość wschodzącego nad horyzont słońca wygasza kolory budzącego się dnia. Latem lub jesienią tę słoneczną jaskrawość przyjmuje w siebie łąka, torf lub ziemia, teraz jednak zakrył je szczelnie śnieg, a od niego cała ta świetlistość odbija się i potęguje oślepiającym blaskiem. Z mocnych barw pozostają wtedy już tylko błękit i biel, a reszta blaknie i traci swoją intensywność. To dlatego nie fotografuję w oczywiście słoneczne i bezchmurne dni. Zimowy pejzaż nęci mnie i przywołuje z powrotem dopiero wtedy, kiedy późnym popołudniem ustępuje aż nazbyt brutalna jaskrawość.
P.S. Zdjęcia zrobione zostały przy użyciu filtru zmiękczającego. Myślę, że pasuje on dobrze do porannego snucia się i mieszania barw oraz nie do końca wyostrzonych konturów przedmiotów.
Wreszcie przyszła i przyniosła ze sobą mróz i słońce. Mam nadzieję, że pobędzie kilka tygodni i na początku marca pójdzie sobie w cholerę! Dobre zdjęcia Igor!
OdpowiedzUsuńTeż mam nadzieję na to, że chociaż nakrótko zima do nas zagości. Pozdrowienia.
UsuńPiękna.
OdpowiedzUsuńZima, ta śniężna jest surowa, ale dla mnie piękna. Pozdrowienia. Igor.
OdpowiedzUsuń