Żurawi jest obecnie wokół Kapic sporo. Łatwo je zobaczyć, nietrudno sfotografować. Stały się tak liczne, że spotkanie ich dawno przestało być atrakcją dla kolekcjonerów sensacji ornitologicznych.
Dla mnie jednak nie spowszedniały. Tyle tylko, że nie fotografuję już każdego napotkanego ptaka, wystarczy mi przeważnie zapatrzenie w ich sylwetki i zasłuchanie w klangor.
Wrosły w pejzaż mojej wsi i jej okolic tak głęboko, że stały się jego istotną częścią. To dlatego chciałbym jednak utrwalić ich obecność na fotografii, także tej wiosny.
Fotografie dzielą się na te czysto dokumentalne i te, które mają w sobie coś więcej, niż li tylko poprawny technicznie zapis obrazem . To właśnie to coś pozwala uchwycić, zamknąć w kadrze moment, w którym oczywistość nie przysłania poezji.
Prawdziwa opowieść potrzebuje nie tylko prozy dokumentu, także i poezji. Nie zawsze się to udaje, ale warto próbować i wierzyć, że wydarzy się lśnienie, błysk, ruch, a my będziemy wtedy we właściwym miejscu i czasie.
http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?tag=32
Żurawie, to takie ptaki, które nigdy nie powszednieją. Mam już setki, o ile nie tysiące ich zdjęć, a mimo to robię je dalej.
OdpowiedzUsuńRacja, tak jest. Pozdrowienia. Igor
UsuńZgadzam się z wypowiedzią poprzednika:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mamy to samo zdanie. Pozdrowienia. Igor
Usuń