Cisza jest darem. Mieszka na dnie duszy. Nie narzuca się sama z siebie. Otula i chroni rdzeń, tajemnicę istnienia niedostępną dla pustej gry słów. Można co najwyżej docierać do niej oczyszczając myśli i uwagę z tego, co zbędne i zwodnicze. Trzeba też czujnie zastygać w bezruchu i świadomie rezygnować z pędu za pozorami i modą - religią ludzi odartych z własnej tożsamości, bezrefleksyjnie podążających za tłumem do nich podobnych, w szalonej gonitwie po pawie pióra próżności.
Takie docieranie do ciszy wymaga nieustannego, świadomego nastawienia na to, co otwiera do niej drogę, do nie wpuszczania do domu i serca cywilizacyjnej tandety. Ważne jest też, aby akceptować samotność, bo to przecież jest warunkiem mądrego i wolnego wybierania.
Warto tak właśnie strzec przed zgiełkiem i szumem swojej ciszy, bo ona pięknie brzmi pod kopułą kapickiego nieba, a bez niej moje oczy byłyby ślepe, a uszy głuche na dramaturgię i mistycyzm tego spektaklu natury.
nocna rosa
OdpowiedzUsuńkiedy na plecach się położę
lub jak kto woli- na wznak
to traw kołysze mnie morze
no a latarnią błyska mak
a kiedy zamknę mocno oczy
że aż różowe widzę powieki
to jakby ktoś mnie zauroczył
na chwilę, na czas lub na wieki
i wtedy łączę się z wszechświatem
i mogę trwać tak w nieskończoność
i życie mija jak świst batem
a łzy wnet tracą swoją słoność
i tylko jedno mnie zasmuci
że nocna rosa zimnem cuci