środa, 22 czerwca 2016

Czerwcowe wędrówki w czas sianokosów - zapis fotograficzny.

   Lato w pełni. Kolejny rok jest suchy. Bagna można przejść suchą nogą. Czerwcowe kwiaty i  rdzawy szczaw nie barwi już wytrwale i pośpiesznie koszonych łąk. Te jeszcze nietknięte kosiarkami pozostały kolorowe. Czas sianokosów trwa jednak krótko i już za kilka dni na prawie bezkresne łąki powróci cisza, bezruch i spokój. Człowiek pojawia się tutaj poza okresem koszenia bardzo rzadko, zabiera co jego i powraca do swoich wiosek. Zdarzają się i tacy których śródbagienna włóczęga przyciąga, wabi, ale jest ich niewielu i przemierzają nadbiebrzańskie przestrzenie bez zgiełku i zamieszania. Prawie ich nie widać i nie słychać.
    Zwierzęta zachowują się tak, jakby wiedziały, że rolnik w traktorze przyjechał tu tylko po siano. Przyzwyczaiły się nawet trochę do traktorów. Pozostają wprawdzie dalej ostrożne, ale na otwartych przestrzeniach łąk nadal się pokazują. Widziałem już nawet zdjęcie wilka zrobione z traktorowej kabiny telefonem komórkowym. Ja o takich spotkaniach marzę, ale widać ten wilk  bardziej obawia się widoku ludzkiej sylwetki niż traktoru. Raz nawet udało mi się go spotkać w gęstej  mgle, o brzasku, ale natychmiast pośpiesznie oddalił się. http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?tag=147&detail=2793
Cóż, wilka ostatnio nie spotkałem, ale innych mieszkańców łąk i lasów tak, czego widomy ślad pozostał na zdjęciach.








 

sobota, 11 czerwca 2016

Nadbiebrzański pejzaż w podczerwieni.

     W epoce cyfrowej fotografii technika nazbyt często redukuje zdjęcia do roli dokumentalnego zapisu. Natychmiastowy ogląd zapisanego obrazu pozwala ponadto na poprawianie niedociągnięć kadru i naświetlenia podczas fotografowania. Często przecież możemy poprawić błędy powtarzając nawet kilkakrotnie to samo zdjęcie z nanoszonymi poprawkami ekspozycji. Fotografujący ma możliwość większej niż w czasach analogu kontroli nad jakością i wyglądem zapisywanego obrazu już w czasie fotografowania.
    Postęp techniczny  z jednej strony upraktycznił i ułatwił fotografowanie, z drugiej jednak odarł go z magii, tajemnicy. W fotografii analogowej uzyskany obraz ukazywał się dopiero po wywołaniu negatywu i wykonaniu powiększenia. To wyczekiwanie miało swój urok, a dobry efekt smakował lepiej i pełniej. Niedoskonałości odtworzenia w przypadku dobrego fotogramu były jego atutem, a nie wadą. Dotyczyło to zwłaszcza czarno białych zdjęć.
     Fotografowanie w podczerwieni na przeterminowanych o około 5 lat negatywach i jednobiektywowym aparacie daje ten dreszcz emocji i smak tajemnego rytuału. Trzeba załadować do aparatu film czuły na podczerwień. Potem trzeba ustawić aparat na statywie, precyzyjnie wykadrować i zmierzyć ekspozycje, uwzględniając straty światła jakie wynikną z nałożenia na obiektyw filtru tak ciemnego, że po jego założeniu gołym okiem nic już przez niego nie widać. Trzeba też śpieszyć się, aby ustalone wcześniej parametry ekspozycji nie zmieniły się zanadto. Dopiero teraz można nacisnąć spust migawki, a potem pozostaje już tylko wyczekiwać w atmosferze nadziei i niepokoju na nie do końca przewidywalny efekt. Czasem tęsknię do tej magii i tajemnicy, bo bez nich nie ma prawdziwej satysfakcji i radości tworzenia, tak jak ze wszystkim co w życiu niebanalne, ważne i intensywne.





 http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=251&sort=1
http://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?album=163&sort=1