środa, 26 lutego 2014

Liczenie łosi - BPN

Łosie o tej porze roku liczy się metodą cichych pędzeń. Wyznaczeni obserwatorzy rozmieszczeni zostają na czole i po bokach powierzchni nazywanej miotem. Tworzy się coś w rodzaju worka, wewnątrz którego idą szeregiem ku czołowej linii naganiacze, napędzając zwierzęta na obserwatorów. Liczone przez obserwatorów i naganiaczy są te, które wybiegają na zewnątrz z miotu.
Przy okazji liczenia łosi w Biebrzańskim Parku Narodowym liczy się też jelenie, dziki, lisy i inne napotkane gatunki. Zwierzęta są wprawdzie jednorazowo niepokojone, ale  uzyskane w ten sposób cenne informacje pomagają lepiej chronić je same i ich środowisko.















niedziela, 16 lutego 2014

Kanał Rudzki - powrót śródzimowych roztopów.

Obecna zima nie tylko spóźniła się. Ona przychodzi i odchodzi raz po raz. Kapryśny to i nieprzewidywalny gość. Nadeszła jako mroźna Pani, potem wychładzała wiatrem. Śnieg, którego tak skąpiła w tym roku, przewiała  lub zamieniła na powrót w wodę w kilka dni. Pozostały resztki po nawianych zaspach. Tam, gdzie lód jeszcze się nie wytopił utworzyły się tafle wody, przypominające rozległe zwierciadła, w których przeglądają się chmury, słońce i jego blask, błękit nieba.







Pisałem już o tym, że jeszcze niedawno Pani zima smagała otwarte przestrzenie suchym i mroźnym wiatrem. To wtedy obsypała niektóre zaspy torfowym pyłem, czerniąc je. Bywa też, że rudy żelaza z torfowego podłoża rdzawo zabarwiły rdzawo lód.







Biele, błękity i rdzawości układają się w faktury, smugi i plamy, czyniąc z rozległej monotonnej i pustej płaszczyzny urozmaicony, kruchy i zmienny świat, który ciepło zamienia  na powrót w wodę 





Słoneczne światło wydobywa i podkreśla wszystkie te niezwykłości. Nawet te rozproszone. Kiedy wraz z zachodem i zmierzchem odchodzi za linię horyzontu zabiera ze sobą i te błękity i te biele i te rdzawości.








poniedziałek, 10 lutego 2014

Kapickie łosie

Sosnowy lasek znajdujący się w granicach wsi skusił klępę z łoszakiem. Zimą łosie chętnie żywią się delikatnymi czubkami sosen lub ich gałązkami. Wychodzą wówczas z brzeziny i olsu, wędrują nie zatrzymując się przy pozbawionych liści wierzbowych zakrzaczeniach, poszukując pokarmu. Przemieszczają się idąc od Kapic ku Przechodom lub w odwrotnym kierunku, bywa nawet, że przechodzą przez wioskę. Tropy jakie pozostawiła sfotografowana wczoraj klępa świadczą o tym, że po zmierzchu musiała przejść przez Kapice asfaltową drogą, aby przy remizie skręcić w żwirową drogę wzdłuż której rozłożyła się centralna część wsi. To tak jakby przeszła przez "rynek". Dalej pewnie udała się ku rozległym grądzikom po drugiej stronie wioski. Przeszła praktycznie prawie pod moim kuchennym oknem. Cóż, był przystanek Alaska, to i przystanek Kapice nie dziwi.



Patrz i nasłuchuj, ktoś nadchodzi.


Tak na wszelki wypadek przytulę się do mamy.


Mama nie przejmuje się tym za bardzo, nawet podjada sobie dalej.

W końcu jednak klępa i łoszak weszły w sosnowy las, aby po zapadnięciu zmierzchu przewędrować przez wioskę.

wtorek, 4 lutego 2014

Zimowe pejzaże miękko rysowane - kontynuacja.

 Fotografia cyfrowa kojarzy się zazwyczaj z wymogiem, nie zawsze naturalnej, perfekcyjnej ostrości. Zapis na matrycy jest często upiększany już w momencie fotografowania przez program,  który stosuje algorytmy "ulepszania" bez względu na to, co jest fotografowane. To dlatego tak trudno jest oddać klimat miękko rysowanego porannym światłem zimowego poranka. To z tego powodu próbuję ostatnio używać filtru rozmiękczającego, bo stosowany w fotografii krajobrazowej lekko rozprasza i miesza barwy. Zaciera ostrość granicy przechodzenia jednego koloru w drugi. Światło sprawia z kolei wrażenie rozproszonego. Taki sposób fotografowania pejzażu to dzisiejszego poranka świadomy wybór.