czwartek, 19 września 2013

Deszcz

    Deszczowe poranki we wrześniu tego roku rozpoczynają dni zasnute jednolitą warstwą szarawych chmur. Powietrze nasycone wilgocią otula kształty i rozmywa ostrość krawędzi. Zawieszone w nim czernie zatraciły głębię, a barwy wyblakły i poszarzały. Czas zatraca się, bowiem, w monotonnej szarości deszczowego dnia, ranki nie różnią się nastrojem, barwą i świetlistością od południa i wieczoru. Ot, taki stan zawieszenia, zanurzenia w gęstej i wilgotnej materii przestrzeni, w nieruchomej ciszy, bez początku i bez końca.
    Wpatrując się w nadrzeczną dal, odnoszę wrażenie, że nieśpieszny rytuał krowiej przeprawy przez Biebrzę toczy się na krawędzi koła czasu, którego oś, tak naprawdę, jest nieruchoma i niezmienna, a my sami tylko ślizgamy się po powierzchni, zatracając się w kręgu zdarzeń zupełnie nieważnych dla istoty i tajemnicy trwania.
 













sobota, 14 września 2013

Samotne drzewa



      Samotne drzewa pięknie prezentują się wczesną wiosną, późną jesienią lub zimą, kiedy nie są ukryte    za miękką i niekształtną plamą zieleni. Mgła, lub zimowa, surowa ascetyczna biel redukuje przestrzeń tła, czyniąc rysunek konarów i gałęzi wyrazistszym. Listopadowy szron podkreśla białą kreską surową ekspresję i indywidualizm rysunku koron śródpolnych drzew. W przestrzeni nadrzecznych lub śródpolnych rozlewisk trwają milcząco i godnie stare wierzby samotnice. 




















       Zadziwiające jest to, że samotne drzewa zajmując fizycznie tak niewiele miejsca, wypełniają swoją obecnością rozległą pustą przestrzeń, niczym prastarzy słowiańscy bogowie. Nawet wtedy, gdy odwróci się od nich wzrok, ich obecność jest nadal odczuwalna, są bowiem, jak kapłani w świątyni matki ziemi, nadają gęstość ciszy, ożywiają pustać tchnieniem życia, a ich kruche trwanie jest wyrazem surowego piękna natury.

     Kiedy dopełnia się los samotnych drzew, umierają, ale jeszcze jakiś czas potem pełnią swoją wartę godnie, zanim upadną i powrócą do matki ziemi, aby włączyć się w cykliczne koło przemian. Obdarowują nas wtedy nostalgią i wzruszeniem, czyniąc pejzaż bliskim człowieczemu losowi.




P.S. Napisałem ten post, na pożegnanie mojej ulubionej przydrożnej wierzby, ściętej ręką praktycznego barbarzyńcy, zanim jej los dopełnił się.




niedziela, 8 września 2013

Jagłowo - miejsce zawieszone pomiędzy niebem i wodą.

Jagłowo jest położone w widłach Biebrzy i Brzozówki. Od północy dostęp do wioski odcina koryto Biebrzy, zaś od południa, wschodu i zachodu bagienne biele, co czyni Jagłowo wyspą. Biebrza dla Jagłowa była od zawsze tym, co najważniejsze, traktem, karmicielką, kapryśną Panią od darów której zależy pomyślność mieszkańców. Coroczny rytm jej wylewów nie tylko nawadnia nadrzeczne pastwiska, odmierza też cykliczny obrót koła czasu. To dlatego zagrody wiejskie rozłożyły się wzdłuż rzeki i zwróciły ku niej, a życie toczy się tutaj nad rzeką, w miejscu zawieszonym pomiędzy niebem i wodą.